czwartek, 11 lutego 2016

Robert Galbraith - Wołanie kukułki

6
Autor : Robert Galbraith
Tytuł : Wołanie kukułki
Stron : 452
Gatunek :  Kryminał
Tłumacz : Anna Gralak



Wiele lat temu, kiedy zaczynałam jeszcze gimnazjum wpadłam w sidła Harrego Pottera. Pochłaniała jeden tom po drugim i biegłam do biblioteki po kolejny. Po zakończeniu serii spodziewałam się, że autorka wypuści pewnie jakąś kolejną serię dla młodzieży. Potem kompletnie o tym zapomniałam, znalazłam sobie inne książki którymi była zauroczona, ale napotkałam się na " Trafny wybór" który wywołał u mnie nie lada zaskoczenie, ponieważ tematyka zdecydowanie różniła się od poprzednich. Przede wszystkim była przeznaczona dla dorosłych. Nie trzeba było długo czekać na kolejny tytuł, również kryminał.

Ginie Lula Landry, super modelka, która wyskakuje z balkonu. Policja stwierdza ewidentne samobójstwo, jednak sąsiedzi zeznają, że w tym czasie w apartamencie modelki było słychać kłótnie. Niestety zeznania nie są byt wiarygodne, dlatego śledztwo zostaje umorzone, jednak brat celebrytki nie wierzy w samobójstwo, dlatego zatrudnia prywatnego detektywa, Cormorana Strika. Dla Cormorana jest to szansa dla odbicia się od dna, po ciężkich życiowych przeżyciach.


Kryminały swoją u mnie równie wysoko co horrory, zawsze chętnie po nie sięgam. Kiedy zobaczyłam w bibliotece " Wołanie kukułki" które od dawna chciałam przeczytać, bez zastanowienia ją wybrałam. Na początku książka mnie trochę nudziła, dodatkowo wydrukowana jest malutkimi literkami, więc na jednej stronie zmieściło się sporo tekstu, przez co czasami czytanie wydaje się przedłużać, w szczególności, kiedy tekst jest trochę nudnawy, a strony wydają się nie przewijać. Ale w miarę czytania zaczęły pojawiać się nowe wątki, które nadawały całej sprawie tajemniczości. Mimo tego, że sprawa śmierci Luli wydaje się nie mieć końca i większość dowodów jasno przemawia przed tym, że nie było żadnego morderstwa, Strike pewnym krokiem idzie ze sprawą do przodu, znajdując kolejne poszlaki. Zwykły czytelnik, sam zaczyna wątpić w słuszność stwierdzenia brata dziewczyny, że ta została zamordowana. Rowling a raczej Glabraith doskonale manipuluje wątkami, kreując przy tym świetnego głównego bohatera, który wydaje nam się typową ofiarą losu,  tracąc nogę na wojnie, którego zostawiła narzeczona, i takiego człowieka, który nie posiada nawet swojego własnego kąta, prócz służbowego gabinetu w którym śpi, je i przyjmuje klientów. Wizualnie również nie zachwyca, spora tusza i bardzo przeciętna twarz na pewno nie dodawaną pewności siebie. Wydaje się być osoba na skraju załamania, ale po otrzymaniu zlecenia odżywa z dnia na dzień, kiedy znajduje nowe fakty które może dołączyć do sprawy.Okazuje się być elokwentnym i szybko łączącym fakty facetem. Od połowy książki akcja zaczyna nabierać rozpędu. Z opisów Londynu możemy poczuć się jakbyśmy przechadzali się tuż obok Cormorana, poznając jego zakamarki. Książkę polecam, na pewno nie odstaje ona od innych w tym gatunku.

Moja ocena : 7/10
Czytaj dalej »

poniedziałek, 1 lutego 2016

Guilliame Musso - Central Park

2
Autor : Guillaume Musso
Tytuł : Central Park 
Stron : 352
Gatunek : Kryminał 
Tłumaczenie : Joanna Prądzyńska




Przez okres mojej nieobecności w rodzinnym mieście moja biblioteka zdążyła nabyć kilka nowych ciekawych tytułów. Uwielbiam własnie takie dostawy i za każdym razem z radością wygrzebię jakąś perełkę, na którą polowałam, jeszcze prawie nową i pachnącą księgarnią ( uwielbiam ten zapach! ). Zazwyczaj te " nówki " są bardzo chodliwe, także trzeba trafić w idealny moment, aby w końcu zdobyć to docelowy tytuł. Ja nigdy nie wychodzę z pustymi rękami i na całe szczęście bibliotekę mam blisko ;)


Chyba każdy z nas kojarzy Central Park znajdujący się w centrum Nowego Jorku, w zasadzie pewnie z filmów, co niektórzy mieli również szczęście zobaczyć go na własne oczy, przy czym mam nadzieje, że i ja będę kiedyś taką szczęściarą i spełnię swoje małe marzenie ;) Tak więc na ławce w najodleglejszej części Parku, w kompletnej głuszy, budzi się para spięta kajdankami. Ona - policjantka z Paryża, z obcą bronią w kieszeni i zakrwawionej koszulce, a on elegancko ubrany muzyk z Dublina, obydwoje bez dokumentów, telefonów czy pieniędzy. Dwoje nieznajomych, niemających pojęcia jak znaleźli się w tej dziwnej sytuacji, przecież obydwoje swój poprzedni wieczór zakończyli na innym kontynencie, więc jakim cudem znaleźli się w NY? Czy to wydarzenie łączy się z mordercą którego od dawna poszukuje Alice, jeśli tak to dlaczego wplątany jest w to również Gabriel?


Kiedy zaczęłam czytać tą książkę, od razu zaczęła mnie odrzucać główna bohaterka. Niesamowicie arogancka, wredna i okropnie krzykliwa, gdzie przy większości jej wypowiedzi na końcu zdania pojawiały się wykrzykniki. W życiu prywatnym nie przepadam za takim ludzi, także z Alice również nie podpadłyśmy sobie do gustu. Jednak brnęłam dalej w lekturę, momentami nawet zatrzymując się i zastanawiając się co ja do diabła czytam, ale po jakiś 100 stronach uznałam się książka nie jest taka zła jak mi się wydawało. Niestety nie polubiłam Alice, ale stała się bardziej znośna i chociaż po części zrozumiałam jej zachowanie. Spotkałam się już z tym autorem i wspominam to bardzo dobrze. W tym przypadku mój pogląd na Musso się nie zmieni. Na początku książki nie czuć napięcia mimo tego, że sytuacja tego wymagała, jednak autor doskonale nam te uczucie dawkuje. W marę czytania dowiadujemy się co róż to nowych faktów, które w żaden sposób się ze sobą nie łączą, jednak cały czas dotyczą tego niecodziennego wydarzenia.  Co mają ze sobą wspólnego? Na to chyba nikt nie wpadnie. Zwrot akcji zadziwił nawet mnie, osobę która twierdzi, że widziała już tyle dziwnych rzeczy w ciągu swojego życia, że mało co jest w stanie ją zaskoczyć. Jednak autorowi w mistrzowski sposób się to udało! Nigdy nie wpadłabym na taki pomysł. Jednak spodziewałam się zupełnie innego zakończenia, które niestety w tym przypadku wydało mi się trochę tandetne.
Książkę będę wspominać pozytywnie, jest to bardzo dobrze napisany kryminał i jestem pewna tego, że jak następnym razem natrafię na Musso na pewno sięgnę po jego powieści po raz kolejny. Dodatkowo czyta się ją w tempie ekspresowym!


Moja ocena : 8/10
Czytaj dalej »

piątek, 29 stycznia 2016

Pierwszy stosik w tym roku !

4
Dawno nie prezentowałam Wam  żadnych stosików. Całe szczęście mam w mieście 2 biblioteki ( mieszkam w małym mieście, nie dziwcie się tą zatrważającą ilością ) i jeśli w jednej mnie nic nie zainteresuje to idę do drugiej, gdzie zawsze coś wybiorę. Uzbierało mi się trochę książek, dlatego chętnie podzielę się z Wami moimi planami na najbliższe dni. Mam nadzieje, że będzie ciekawie ;)


1. Sławomir Sikora - Mój dług - Bardzo zaintrygował mnie tytuł jak i po chwyceniu do ręki okładka, na której nie ma tak faktycznie nic powalającego na kolana, jednak od razu możemy domyślić się czego będzie dotyczył tekst. Po przeczytaniu krótkiego opisu stwierdziłam, że książka może być albo bardzo dobra, poruszająca najważniejsze aspekty życia, albo nudna, opisująca w nijaki sposób życie więzienne. Otóż jest to autobiografia, a tytułowym długiem jest pobyt w więzieniu.
2. Andrzej Sapkowski - Krew elfów - Bardzo długo polowałam na tą książkę, a w szczególności, że jest to pierwszy tom! Uwielbiam Wiedźmina, a przygodę zaczęłam z grami, które są naprawdę dobre, przez co liczyłam na to, że lektura wciągnie mnie jeszcze bardziej.
3. Simon Beckett - Zapisane w kościach - Jest to druga część popularnego kryminału. Pierwsza już za mną, niedługo powinna pojawić się jej recenzja.
4. Guillaume Musso - Central Park - Liczyłam na lekką lekturę na zimowe wieczory, myślę że ta nadaje się idealnie ;)
5. Robert Galbraith - Wołanie kukułki - Od momentu przeczytania " Trafnego wyboru " polowałam na tę książkę. O mały włos nawet nie kupiłam jej w wydaniu anglojęzycznym, ale opanowałam się i znalazłam ją w mojej bibliotece - oczywiście po polsku.
6. Carla Montero - Szmaragdowa tablica - Kiedyś podczas wycieczki po Empiku widziałam tę książkę na półce najlepszej 10, chwyciłam do ręki, pomacałam i odłożyłam z mieszanymi uczuciami. Biorąc książki z biblioteki nie mam obaw, czy aby książka mi się spodoba i czy nie wyrzuciłam pieniędzy w błoto, bo tekst mnie znudzi. Zaryzykowałam z myślą, że jak mi się nie spodoba to wymienię na inną. Jednak nie był to zły wybór.



Ten miesiąc u mnie wypadł bardzo pozytywnie co do czytelnictwa. Wiem, że na blogu pojawiła się jedynie pojedyncza notka, ale kilka już czeka aby je tylko opublikować :) A jak Wam minął styczeń?
Czytaj dalej »

sobota, 16 stycznia 2016

Tess Gerritsen - Skalpel

1
Autor : Tess Gerritsen
Tytuł : Skalpel 
Stron : 392
Gatunek : Kryminał 
Tłumaczenie : Zygmunt Halka






Przeczytała wiele książek tej autorki, ale cały czas liczyłam, że jeszcze czymś mnie zaskoczy, czymś o czym jeszcze nie czytałam. Spędziłam wiele godzin na przeżywaniu wraz z bohaterkami śledztw przepełnionych brutalnością i krwią która przelewała się litrami. Przestały mnie nawet ruszać ludzkie zwłoki, które nieuchronnie pojawiały się na kartach książek Gerritsen, ale w jakim kryminale się one nie pojawiają ? Mimo tego każdy tytuł tej autorki pochłaniałam w momencie. Uwielbiam kryminały i niespodziewane zwroty akcji, dlatego szykowałam się na dobrą zabawę.

Boston paraliżuje kolejna fala bestialskich morderstw. Wszystkie poszlaki wskazują na morderce, który został potocznie nazwany Chirurgiem, który już kiedyś specjalizował się w zabijaniu kobiet w niemal identyczny sposób, jednak ma alibi nie do podważenia - odbywa swoją karę w więzieniu. To właśnie Jane przyczyniła się do dożywotniej kary więzienia, tuż po tym jak udało jej się znaleźć morderce, jednak nie obyło się bez przykrych wspomnień, które dręczą ją do tej pory. Kim więc jest zabójca i skąd zna tajniki Chirurga? Rizzoli podejrzewa, że nie jest to zwykły naśladowca, ale morderców łączy wspólna więź, tylko jakim sposobem udało się ją nawiązać? Kiedy Chirurga podstępem ucieka z więzienia Jane staje się głównym obiektem polowań.


"Skalpel" jest drugą książką Gerritsen w serii " Rizzoli i Isles", gdzie zaczynamy dopiero poznawać obydwie bohaterki. Lektura jest bezpośrednio powiązana z" Chirurgiem", gdzie opisane są wydarzenia poprzedzające morderstwa pojawiające się w " Skalpelu". Dlatego zdecydowanie trzeba przeczytać pierwszą część, alby zrozumieć cały sens śledztwa. Przypominamy sobie okaleczoną Rizzoli, która ledwo uszła z życiem, przez mężczyznę okrzykniętego Chirurgiem, ponieważ doskonale znał się na ludzkim ciele, przez co wiedział jak sprawić największy ból swojej ofierze, a ból i krew to jedne z rzeczy, które podniecały go najbardziej. W drugim tomie spotykamy się z bardzo podobnymi morderstwami, jednak udział Chirurga jest wykluczony, ponieważ w tym czasie odsiaduję swoją karę w wiedzeniu.
Nie czytam serii po kolei i wiem, że tutaj popełniam błąd ponieważ, wszystkie bezpośrednio są ze sobą połączone i nie jednokrotnie wspominane są poprzednie części, podobnie jest i w tym przypadku. Na szczęście mam dość dobrą pamięć i główne szczegóły zapadają mi w pamięć.
Jakimś cudem "Skalpel" nie wywołał we mnie takich doznań jak poprzednie książki. nie zaszokował mnie, ani praktycznie nie poruszył na tyle jak tego oczekiwałam. Nie zaprzeczam jednak temu faktowi, że książka jest dobra, bo jest, ale nie spełniła moich oczekiwań, które przyznam, że były bardzo wysokie. Zakończenie w ogóle mnie powaliło na łopatki i to w złym tego słowa znaczeniu. Jest mega tandetne i przewidywalne. Brak jakichkolwiek emocji, bo kiedy zaczęła się akcja, czytelnik jest przekonany, że dopiero wszystko się rozkręca ( mimo tego że zostaje zaledwie kilkanaście stron do zakończenia książki ) nagle wszystko się kończy i pozostaje jedynie niedosyt, bo mieliśmy chęć na świetny kryminał z dreszczykiem emocji, a nie dostajemy zaledwie namiastkę. Tak więc podsumowując, jest to jedna według mnie z gorszych książek pani Gerritsen. Mam nadzieje, że następna jej książka po którą sięgnę ( a jestem przekonana, że to zrobię, możliwe nawet że i w najbliższym czasie ) spełni moje wymagania i będę nią zachwycona jak większością lektur wychodzących spod pióra tej autorki.

Moja ocena : 7/10
Czytaj dalej »

czwartek, 10 grudnia 2015

Stephen King - Cmętarz zwieżąt

4
Sporo czasu minęło od momentu kiedy ostatni raz się tutaj pojawiłam. Niestety nie dałam żadnych oznak życia z powodu najzwyklejszego wypalenia. Nie miałam ochoty ani pisać, ani czytać. Od pewnego czasu trafiałam na książki które nie potrafiły mnie zainteresować, przez co nie potrafiłam nawet wypowiedzieć kilku słów na ich temat, przez co nawet nie pojawiały się ich recenzje na blogosferze. Myślę, że taki okres wolności dobrze wpłynął na bloga, ponieważ notki pisane na siłę nie są niczym dobrym. Zdecydowanie lepiej czyta się coś pisanego z sercem niż na siłę. Tak więc powoli wracam. Przyczyniła się do tego po prostu dobra książka, której od dłuższego czasu poszukiwałam. Trafiło na " Cmętarz zwieżąt", który interesował mnie już od dłuższego czasu, jednak w ostatnich dniach natrafiłam na krótką informacje na temat filmu, nakręconego na podstawie książki, który przypomniał mi o istnieniu tego tytułu. Tak więc z radością i nadzieją, że właśnie King rozbudzi na nowo we mnie chęć czytania sięgnąłem po lekturę. Oczywiście się nie zawiodłam.

Przeprowadzka do nowego domu, z odległego miasta wiąże się z rozpoczęciem nowego życia, z czystą kartą, wśród nowo poznanych ludzi. Przeprowadzając się do nowego miejsca, rzadko kto zastanawia się nad historią domu w którym planuje się osiedlić. W przypadku rodziny Creed'ów sam dom nie był owiany tajemnicą, ale zdarzenia następujące po przeprowadzce nie mają jednoznacznego wyjaśnienia. Na tyłach podwórka, do którego prowadzi ścieżka przez las od lat istnieje cmentarz zwierząt, który jest miejscem pochówku dziecięcych pupili, jednak ścieżka prowadzi jeszcze dalej, gdzie gęsty las i mroczny las nie zaprasza do zapuszczania się na dłuższe spacery.


Przeczytałam już nie jedną książki Króla grozy i odnoszę wrażenie że jego starsze "dzieci" mają w sobie więcej grozy, niż te napisane w ostatnich latach. Może się mylę? Jeśli tak, proszę podsuńcie mi jakiś tytuł, który może mnie tak samo mocno, albo i podobnie przestraszy. Mogę oznajmić że " Cmętaż zwieżąt" jest na prawdę dobrą lekturą grozy! Kilka krotne poczułam jak mój puls przyspiesza, szczególnie przy końcówce kiedy zabrałam się za czytanie prawie w środku nocy, mając za kompana jedynie książkę i lampkę. Nawet szelesty dochodzące z kuchni, których prowodyrem była zapewne lodówka, czy inny sprzęt agd, wydawały się dziwne. Książka posiada głęboki morał, z którym każdy z nas kiedyś będzie musiał się zmierzyć. Otóż strata bliskiej osoby czy zwierzęcia jest traumatycznym przeżyciem, musimy się zmierzyć z bólem i smutkiem oraz ze świadomością, że ta osoba już nigdy nie zagości w naszym życiu fizycznie. Nie możemy już tego zmienić, jednak Louise znalazł sposób na to, ryzykowny, mimo ostrzeżeń. Książka pokazuje sposób w jaki człowiek próbuje ingerować w sferę życia i jak bardzo jest to niebezpiecznie. Autor boleśnie uświadamia nas, że życia które już zgasło, nie można na nowo odrodzić w żaden sposób. Rozpacz, która ogarnia człowieka po stracie może prowadzić po przekraczania wszelkich granic.
Widząc ten tytuł na półkach bibliotek, czy księgarni zawsze zastanawiałam się nad ideą nazwy lektury, a okazała się ona banalnie prosta. Otóż tak właśnie nazywał się cmentarz prowadzony przez dzieci, stąd błędy ortograficzne.
Jest to książka która na pewno długo zostanie w mojej pamięci, Gorąco polecam.

Moja ocena : 9/10
Czytaj dalej »

niedziela, 23 sierpnia 2015

Veronica Roth - Niezgodna

4
Autor : Veronica Roth
Tytuł : Niezgodna 
Tytuł oryginału : Divergent
Stron : 352
Gatunek : Dystopia, Fantastyka


Nie często zdarza mi się czytać fantastykę, a tym bardziej fantastykę młodzieżową. Zazwyczaj wolę obracać się w bardziej realnym świecie, jednak taka odskocznia czasem wychodzi na dobre. Od czasu przeczytania " Igrzysk śmierci" zauroczyłam się w sposobie pisania autorki i bardzo chciałam znaleźć coś podobnego, pisanego właśnie w tym stylu, co wyszło spod innego pióra co " Igrzyska". Nie było z tym większego problemu, ponieważ po sukcesie wyżej wymienionej książki posypała się lawina podobnych i całym problemem było jedynie znalezienie sobie czegoś, co poruszy mnie równie mocno. W przypadku " Niezgodnej" pierwszy obejrzałam film do którego poniekąd zostałam trochę zmuszona, ponieważ utwierdziłam się w przekonaniu, że nie jest to moja tematyka i że będę wpatrywać się przez jakieś 2,5h na kolejny kit dla nastolatek. A to, że nastolatką już od jakiegoś czasu nie jestem i chyba nauczyłam się już trochę realniej patrzeć na świat, nie bardzo chciało mi się oglądać kolejną szaloną i równie nierealną dziecięcą miłość, jak to dwoje 16-latków zakochuje się w sobie, zalewając cały wątek wspaniałością ich związku. Jednak stwierdziłam, że "Niezgodna" okazała się całkiem miłym zaskoczeniem.


Bohaterką jest Beatrice, 16- letnia dziewczyna wychowująca się w rodzinie altruistów, czyli jednej z pięciu frakcji. Każda z nich ma swoje własne zadania które musi wykonywać. W wieku 16 lat każdy młody człowiek musi wybrać nową frakcje, w której zostanie do końca życia i będzie jej wierny lub zostanie z rodziną we frakcji w której się wychował. Dokonanie wyboru ułatwia test przynależności, który poprzez symulacje ujawnia cechy pożądane w danej frakcji. Niestety zdarzają się osoby, które nie przechodzą testu pomyślnie, posiadając więcej cech, dzięki którym mogą przynależeć do więcej niż jednej frakcji. Wtedy takie osoby nazywane są Niezgodnymi, ponieważ każdy może przynależeć tylko i wyłącznie do jednej frakcji, przez co osoby wyróżniające się są uznawane za niebezpieczne. Tris porzuca swoją frakcje i wybiera Nieustraszonych, gdzie czeka ją wyciskający siódme poty trening, ale to nie jest jedyna opcja, którą po teście wyboru mogła wybrać.


Gdyby nie to, że najpierw oglądałam film, spodziewałabym się, że książka jest małą kopią " Igrzysk śmierci", jak to było w przypadku "50 twarzy Greya", gdzie tuż po sukcesie wysypała się fala książek po podobnej treści, w nadziei autorów, że sprzeda się równie dobrze jak pierwowzór. "Niezgodna" zupełnie odbiega od tematyki " Igrzysk", na całe szczęście, bo nie lubię kopiowania fabuły, jak i również po głębszym przemyśleniu nie rozumiem tego porównania, bo jedynym rzucającym się w oczy podobieństwem jest jedynie gatunek. Posiada całkiem sporo niespodziewanych zwrotów akcji, przez co czyta się dobrze i szybko. Tematyka moim zdaniem typowo młodzieżowa, dlatego nie poleciłabym tej książki osobą starszym. Sama bohaterka jest moim zdaniem trochę, aż za idealna. Brak wad i bezinteresowność trochę kuje po oczach, tym bardziej, że książka pisana jest w pierwsze osobie. Trochę krytyki dla samej siebie czasem by się przydało. Oczywiście wątku miłosnego nie zabrakło. Spodziewałam się większej ilości stron, zważając na to jak długi był film. Na pewno jest to lektura przy której można się odprężyć. Na pewno nie straciłam czasu na przeczytanie jej, także z chęcią sięgnę po kolejny tom.

Moja ocena : 7/10
Czytaj dalej »

piątek, 17 lipca 2015

Cathy Wilson- Byłam żoną seryjnego mordercy

0
Autor : Cathy Wilson
Tytuł : Byłam żoną seryjnego mordercy
Stron : 348
Gatunek : Autobiografia
Tłumaczenie : Joanna Lipińska

Bezpośredniość czasem się opłaca. Ta książka mogłaby nawet zamiast kolorowej zadrukowanej okładki, posiadać jedynie wypisany wielkimi czarnymi tytuł na białej kartce. Jest on na tyle intrygujący, że nie sposób przejść wokół tej książki i nie skupić na niej spojrzenia na chwilę dłużej niż zazwyczaj. Troszkę niżej wypisana mniejszymi literami widnieje informacja, iż nie jest to fikcja literacka, a historia pisana przez życie. Więc czemu nie przeczytać?

Tylu ludzi codziennie mijamy na ulicach, bez świadomości gabarytów bagażu życiowego, który co niektórzy muszą dźwigać. Osoba zupełnie nie wyróżniająca się z tłumu, może kryć w sobie historię której żaden z nas nie chciałby przeżyć, ale i też ukrywać w sobie najmroczniejsze czyny o których wolelibyśmy nigdy nie usłyszeć. Cathy nie dosyć, że była zmuszona dorastać w tempie ekspresowym, to kiedy jej życie wydawało się być już ustabilizowane jak nigdy dotąd, znowu wszystko się komplikuje. Już o dziecka musiała sama radzić sobie wy życiu, kiedy to jej matka odsypiała wieczorne imprezy czy spała na narkotykowym haju, to właśnie ona musiała opiekować się nie tylko sobą, ale i własną rodzicielką. Mała Cathy nawet nie zdawała sobie sprawy z tego jak jej życie odbiega od normy, przez co nie widziała nic złego w zachowaniu matki. Bez pieniędzy na życie, ciepłego posiłku, jedynie z dachem nad głową pod którym nie było nawet prądu, czy ogrzewania. Kiedy jej matka umiera, trafia do dziadków, gdzie pojęcie normalnego życia wraca na swoje miejsce. W wieku 16 lat wyprowadza się z domu, nieświadomie pakując się w jeszcze większe piekło. Poznaje Petera, który na pierwszy rzut oka wydaje się idealnym kandydatem na towarzysza życia. Jednak okazuje się psychopatą, który nie powstrzyma się przed niczym. Bicie, terroryzowanie i upokarzanie są na porządku dziennym.

No ale skąd ten tytuł? Otóż Peter zostaje o zabójstwo. Najpierw jedno, potem drugie i tak zaczyna wychodzić na jaw jego przeszłość.
Jak żyć z myślą, że mieszkało się pod jednym dachem z osobą, która zamordowała 48 kobiet? Jedną z nich jest nawet dwudziestotrzyletnia Polka, mieszkająca wtedy w Glasgow. Kiedy niejedno kronie Cathy była bliżej ludzkich zwłok, niż byłaby w stanie pomyśleć? Przecież jakże idealnym miejscem na ludzkie zwłoki jest wykopany dół pod piaskownicą w której później będzie bawił się syn. W ogóle jest to dla mnie nie do pomyślenia, aby zostawić dziecko z taką osobą, która wykazuje agresje do najbliższych, nie pomijają gróźb ? Wmawianie sobie, że lepszy taki ojciec, niż żaden jest dla mnie absurdem.

Powiem szczerze, że czytałam tę historię ze świadomością, iż te wydarzenia na prawdę miały miejsce, ale chyba nie do końca to do mnie dotarło. W momencie kiedy z ciekawości wyklikałam sobie w google nazwisko Petera Tobin'a zaszokowała mnie ilość informacji zamieszczonych w sieci i załączonych do tego zdjęć. Ba! Nawet filmy dokumentalne możemy obejrzeć, nawet w języku polskim. Polecam przeczytać nie tylko książkę, a zagłębić się dokładniej w temat.


Moja ocena : 8,5/10
Czytaj dalej »

wtorek, 30 czerwca 2015

Caitlin R. Kiernan - Tonąca dziewczyna

2


Autor : Caitlin R. Kiernan 
Tytuł : Tonąca dziewczyna
Tytuł oryginału : The drowning Girl
Stron : 336
Gatunek : Science fiction 
Tłumaczenie : Paulina Braiter


Sięgając po " Tonącą dziewczynę" uwagę moją skupiła w całości okładka, zapominając w ogóle, o tym z czym będę musiała zmierzyć się czytając. Standardowo nie przeczytałam krótkiego streszczenia znajdującego się na tyle, jedynie po szybkim obeznaniu się z okładką i rzuceniu okiem na rekomendacje The New Jork Times'a i kilku innych osób niestety nie znanych , ale zapewne wystarczająco wpływowych aby zachęcić , zabrałam się za czytanie z myślą, że trafiłam na fajną powieść z przeważającą nutą dreszczyku. Patrząc na okładkę, czy nie pomyślelibyście podobnie? Niestety jak nie raz się już przekonałam, książki nie ocenia się po okładce, więc po pierwszych kilkudziesięciu stronach dałam sobie spokój z nadzieją na skoki adrenaliny.

Nie często czyta się wyznania schizofrenika. Kiedyś trafiłam na nagranie na jednym z portali internetowych, którego nazwę zna każdy, ale pozwolę sobie jej nie wymienić, na którym przy odsłuchaniu tylko i wyłącznie na słuchawkach, można było doświadczyć części tego co przeżywają na co dzień ludzie chorujący właśnie na tą chorobę. Nie dotarłam nawet do połowy. Główną bohaterką książki jest dziewczyna chorująca na schizofrenie, która od lat boryka się z nasilającymi z wiekiem wizjami i urojeniami. Nie jest już pewna co jest prawdą,a co obrazem wytworzonym przez jej wyobraźnie.

Już zauważyłam to po nie jednej lekturze, że nie jestem jakąś nadgorliwą fanką fantastyki, mimo to nagminnie do niej wracam. Nie powiem ,że nie zdarzały mi się książki z tego gatunku przy których świat przestawał istnieć, a jego miejsce zajmowała lektura, jednak są to tylko epizody, bo nie zdarza mi się to za często. Tekst musi naprawdę skraść moje serce, żebym nie mogła się od niego oderwać. No cóż, może i jestem wybredna ;) No ale jak wpłynęła na moje uczucia " Tonąca dziewczyna"? Powiem szczerze nijak. Były momentu, gdzie z zapałem czytałam, aby dowiedzieć się co będzie dalej, ale bywały również chwile, których niestety było trochę więcej, gdzie podnosiłam wzrok z nad tekstu i chętnie poszukałabym sobie innego zajęcia, niż czytanie. Mnie osobiście autorka trochę przy nudziła. W ostatnim czasie w ogóle mam wrażenie, że stałam się wymagającą czytelniczką, która nie będzie czytać byle czego, która po tylu latach czytelnictwa zaczyna w końcu wiedzieć co chce wyciągnąć z danej książki. Jednak nadal zdarza mi się chwytać za powieści, które nie satysfakcjonują mnie wystarczająco, a niestety nie lubię odrzucać takowych w kąt z nadzieją, że a nóż uda mi się wyłapać z nich coś ciekawego. Takim sposobem niestety tracę mnóstwo czasu, bo takich tekstów najnormalniej w świecie nie chce mi się czytać, przez co czas dotarcia do ostatniej strony wyjątkowo się przedłuża. W tej książce nie było tragedii mimo tego, że jest ona średnich rozmiarów. Co prawda nie odliczałam ilości dni przy jakich zeszło mi do obejrzenia ostatniej kropki w zdaniu, ale znając moje umiejętności mogło trwać to o wiele dłużej.

Moje ocena : 7/10





Czytaj dalej »

wtorek, 23 czerwca 2015

Ryan Knighton - Zapiski niewidomego taty

3
Autor : Ryan Knighton
Tytuł :  Zapiski niewidomego taty
Stron : 288
Gatunek : Biografia
Tłumaczenie : Anna Nowak

Czy próbowaliście kiedyś w dzieciństwie zamknąć oczy i próbować poruszać się używając wszystkich innych zmysłów oprócz wzroku? Po chwili już otwieramy oczy, bo nawet trasa którą przemierzamy kilka razy dziennie, będzie dla nas wyzwaniem. A jak przygotować sobie coś do jedzenia, wykąpać się, czy znaleźć drogę do łóżka? Dla zdrowych ludzi są to czynności, które robimy codzienne, bez większego zastanowienia, przez co nie potrafię sobie wyobrazić jak radzą sobie na co dzień, ludzie niewidomi, którzy nie mają możliwości otworzenia oczu i podejrzenia co się dzieje wokół. Wyzwaniem jest poradzenie sobie z pozoru najprostszymi rzeczami, a bohater musi zmierzyć się z najodpowiedzialniejszą życiową rolą - wychowaniu dziecka - polegając jedynie na swojej intuicji.

Wydaje mi się, że rola rodzica jest najodpowiedzialniejszą rzeczą przez jaką przechodzą ludzie, gdzie zaczynany myśleć nie tylko o sobie, ale i o dziecku, które jest skazane na naszą opiekę i kiedy rodzic popełni błąd w wychowaniu ucierpi również maluch. Tylko jak podejść do tego kiedy samemu nie jest się pewnym swoich ruchów i poczynań? Kiedy sami możemy nieświadomie zrobić sobie krzywdę, a co dopiero niemowlęciu, które dopiero zaczyna swoją drogę przez życie, gdzie najmniejszy uraz może poważnie skrzywdzić maleńkie ciałko. Jednak nic nie stanie na przeszkodzie miłości rodzicielskiej, kiedy chęć poznania i dotknięcia swojego dziecka bierze górę. Ryan choruje na mutacje genetyczną które pozwala mu jedynie zobaczyć od czasu do czasu zarys przedmiotu, bądź osoby na która patrzy, która i tak po chwili zamazuje się tworząc mgłę. Jego oczami staje się żona, która niezmiernie pomaga mu w kroczeniu przez życie. W wieku 18 lat zaczyna stopniowo tracić wzrok, przez co po kilku latach nie jest w stanie wyjść z domu bez białej laski, która staje się jego oczami. Teraz staje w obliczu rodzicielstwa

Ani ja, ani nikt z moich najbliższych nie posiada dzieci, także nie mogę rzetelnie wypowiedzieć się na temat wychowania, ale jestem tego stuprocentowo pewna, że nie jest to łatwa sprawa w szczególności jeśli jest to w dodatku pierwsze dziecko, gdzie młodzi rodzicie jeszcze nie do końca wiedzą co zrobić z takim maluchem, żeby mu dogodzić. Niesamowicie podziwiam Ryana za odwagę i zaparcie jakie wykazał. Nie jedna osoba nie podołała by presji, jaką kładzie życie bez możliwości patrzenia na to co dzieje się wokoło i wychowywania dziecka.

Książkę czyta się szybko i całkiem przyjemnie. tekst pisany w łatwy w odbiorze sposób. Największą uwagę skupia jednak okładka, która przedstawia noworodka wtulonego w męskie ramię czyli obraz który potrafi rozczulić nie jedną kobietę. Po fenomenalniej okładce spodziewamy się również takiego samego wnętrza. No cóż, nie jest one złe, ale też nie powala na kolana, dlatego nie dastanie ode mnie najwyższej oceny. Pamiętajmy jednak o tym że książka nie jest fikcją literacką, a historią którą napisało życie, tak więc nie spekuluje tego że historia była mało ciekawa,  ale sam sposób pisania nie wywarł na mnie takiego wrażenia jakiego się spodziewałam, co również odzwierciedliło się na czas czytania.

Moja ocena : 7/10
Czytaj dalej »

wtorek, 9 czerwca 2015

Przegląd majowy w połowie czerwca :D

4
Przez jakiś czas prowadziłam co miesięczne zestawienie, dotyczące tego co robiłam w danym miesiącu. Niestety przez ostatnich parę miesięcy zaniedbałam ten zwyczaj. Tak wiem, wiem że już jest prawie połowa czerwca, ale no cóż :P

W maju nie przeczytałam wiele książek, także nawet nie mam się czym pochwalić,bo liczba 3 nie jest niczym spektakularnym ( z czego recenzja jednej z nich cały czas się produkuje :)), ale ku mojemu zaskoczeniu każda z nich jest autobiografią. Tak zaskoczeniu, bo rzadko zdarza mi się czytać o czym jest książka :P Zazwyczaj opieram się na ocenach innych, z czego niestety często się zawodzę, bo to co podoba się komuś nie zawsze musi podbić moje serce. Zazwyczaj po prostu chwytam książkę w ręce i zaczynam czytać i albo mi się spodoba albo nie.

Tak więc w kilku zdjęciach przedstawię wam jak minął maj.


Uwielbiam mój czytnik. Czytanie na nim do sama przyjemność :) Szkoda tylko że w ostatnim czasie używam go co raz to mnie z powodu braku czasu. :(


Zdjęcie miesiąca. Wykonałam je na krótkim spacerze nad wodą. Stylowa doniczka w bucie. Zazwyczaj na piesze wycieczki zabieram ze sobą aparat z myślą, że a nuż trafi się jakiś ciekawy kadr. Czasem wracam z niczym, ale dla niektórych ujęć warto podźwigać torbę z aparatem.


Maj był miesiącem muffinek. Jakiś czas temu zakupiłam blachę do wypieku babeczek i od tego momentu  nie mogę opanować się przed niewypieczeniem kolejnej porcji :D Na zdjęciu prezentują się bananowo-czekoladowe, chyba jedne z najlepszych jakie dotychczas upiekłam. Muffinki mają ogromny plus - bardzo ciężko je popsuć, przez co nawet mi osobnikowi niekuchennemu wychodzą idealnie :)

Biegające wiewiórki są u mnie standardowym elementem krajobrazu każdego parku. :) Nie brakuje tutaj również królików, które są rozmiarów naszych miniaturek które hodujemy w domach. Tych niestety jeszcze nie udało mi się uchwycić, mimo tego że w tym okresie jest ich mnóstwo, w szczególności przy drogach, gdzie bezkarnie skubią sobie trawkę :) 


 Piękna pogoda prawda? Niemalże identycznie wyglądał cały miesiąc. Żyć nie umierać. Niestety mimo 2 bank holiday ' ów które są dniami wolnymi od pracy nie mogliśmy się nigdzie wybrać, bo pogoda za każdym razem dawała się we znaki, psując wszystkie plany.


 A tak wyglądał pierwszy dzień czerwca. W gratisie ulewa i wietrzysko. Piękna listopadowa pogoda.


 Po smutnym akcencie pogodowym, metka która znalazłam przy bluzie, ot tak gdyby ktoś nie wiedział, co ma zrobić z brudny ciuchem. 




Czytaj dalej »

piątek, 22 maja 2015

Mark Johnson - Spisany na straty

2
Autor: Mark Johnson
Tytuł : Spisany na straty
Tytuł oryginału : Wasted
Stron : 428
Gatunek : Literatura faktu
Tłumaczenie : Magda Osip - Pokrywka




Po tę książkę sięgnęłam bez uprzedniego zapoznania się z treścią, jedynie po spojrzeniu na okładkę, gdzie moim oczom ukazała się skrzywiona przez smutek mina chłopca, która utwierdziła mnie w przekonaniu, że jest to jedna z tych książek, w której opisuje się udręczone życie dzieci, które poprzez warunki panujące w rodzinnym domu, były zmuszone trafić do rodziny zastępczej, czy domu dziecka. Poniekąd, aż tak się nie pomyliłam, jednak nie spodziewałam się, że historia potoczy się w tym kierunku.

Wychowałam się na podwórku z różnymi dzieciakami, które pochodziły z domów biedniejszych, wielodzietnych, ale i też z dobrych domów, gdzie nigdy nie było problemów z pieniędzmi. Jako dziecko z każdym zagrało się z piłkę, czy pobawiło w chowanego, kto ci nie robił krzywdy. Mimo tego, nigdy nie spotkałam się z alkoholem czy tym bardziej z narkotykami w wieku, gdzie powinno się mieć w głowie samochodziki, gry i przede wszystkim naukę. Mark pierwszy raz posmakował alkoholu w wieku 8 lat, a gdy miał 11 spróbował heroiny. Nieustanne problemy w szkole i z rówieśnikami były dla niego codziennością. Nie potrafił zrozumieć granicy pomiędzy dobrem a złem, ale co się dziwić, gdy w domu musiał żyć z ojcem tyranem. Szybko dostaje łatkę przestępcy i trafia do więzienia. Narkotyki stają się jego codziennością, a po jakimś czasie ulica domem.

Od jakiegoś czasu mieszkam w Anglii, przez co na co dzień widzę jak żyją tutaj ludzie, jak się ubierają i jakie panują tutaj zwyczaje. Mieszkam co prawda w małym miasteczku, ale i tutaj nie brakuje dziwnych ludzi. Gdy wyjdzie się na ulicę widzi się nastolatki ubrane w tak podobne do siebie ciuchy , że wyglądają niemal tak samo, a dziewczyny kopiują jedna drugą, nie zapominając już o pełnym makijażu w  wieku 10 lat. Spacerując po ulicach niejednokrotnie idzie wyczuć charakterystyczny zapach marihuany, wydobywający się z pouchylanych okiem w mieszkaniach, czy od rozluźniających się przechodniów. Tutaj to standard.
Życie Marka od samego początku nie było usłane różami. Urodził się w West Midlands w Anglii i od najmłodszych lat obserwował jak ojciec znęca się nad matką, zastraszając również jego i rodzeństwo. Myślenie takiego dziecka już  wtedy obraca się w kierunku przetrwania. Zaczyna obsesyjnie kraść, popadając w kleptomanię i wyżywać się na kolegach ze szkoły oraz podwórka. Biernie obserwujemy dorastanie chłopaka i uczestniczymy w jego upadku, kiedy zaczyna pogrążać się w wszelkiego rodzaju używkach, które wykańczają go nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Przez długi czas Mark nie potrafi się nawet przyznać do tego, że jest uzależniony. Nie był ćpunem, bo nie kradł, aby zdobyć na kolejną działkę, nie brał w żyłę, czy nie był bezdomny. Zaliczając kolejne kamienie milowe zaczyna w końcu rozumieć, że nie panuje nad narkotykami. Po pierwszych odwykach na jakich był, nawet możemy stwierdzić, że wcale nie chciał przestać brać, tylko żyć pod przykrywką "czystego".Dopiero poprzez ważne życiowe wydarzenie zaczyna poważnie myśleć o zerwaniu z heroiną.
Książka jest zbiorem przerażających opisów, tego co poniektórzy sami sobie fundują i to za grube pieniądze. Nie potrafię zrozumieć co ciągnie ludzi do cracku, hery czy innych narkotyków, które zaliczają się do silnie uzależniających jak i silnie wyniszczających organizm. Nigdy nie miałam okazji rozmawiać z narkomanem, ale ta książka pozwoliła mi zrozumieć jak czuje się osoba uzależniona i dlaczego tak trudno jest wyjść z tego nałogu. Jednak mimo tych przerażających opisów, książka daje ogromną nadzieje, dla tych którzy mimo tego że upadli juz na same dno mogą się jeszcze od niego odbić i żyć normalnie. Ogromnie podziwiam odwagę Marka za to, że potrafił w tak bezpośredni sposób opisać swoje życie, oby były one przestrogą dla innych.

Moja ocena : 9/10
Czytaj dalej »

piątek, 15 maja 2015

Musab Hasan Jusuf - Syn Hamasu

2
Autor : Musab Hasan Jusuf
Tytuł : Syn Hamasu
Tytuł oryginału : Son of Hamas 
Stron : 288
Gatunek : Literatura faktu
Tłumaczenie : Anna Kurzępa





Chyba każdy z nas widział kiedyś zdjęcia, czy krótkie filmiki przedstawiające Irańskie czy też Pakistańskie dzieci, czasami nawet bardzo małe, zaciskające w rękach broń zamiast misia, który powinien być ich atrybutem w tym wieku. Niestety kiedy my śpimy we własnym łóżku, korzystamy ze wszelkich dóbr techniki, zasiadając codziennie przy komputerze stawiając obok siebie świeżo  zaparzoną herbatę, no bo przecież każdy z nas ma dostęp do prądu, gazu, czy czystej bieżącej wody, tam codziennie giną ludzie. Czasem nawet nie jesteśmy w stanie pojąć jak żyją ludzie, którzy muszą zmagać się z wieloletnią wojną. Niesprawiedliwe co? Ja też tak myślę i nie potrafię zrozumieć sensu walki w której giną zazwyczaj niewinni ludzie, nie tylko mieszkający w regionie objętym wojną ale i żołnierze będący na misji z różnych końców świata.

Tytuł książki " Syn Hamasu" jest dosłownym odzwierciedleniem statusu społecznego głównego bohatera. Jest nim Musab Hasan Jusuf, syn założyciela Hamasu, dzięki czemu od najmłodszych lat obserwuje działalność szajcha Hasana Jusufa, co wskazuje na iż zajmie miejsce ojca. Jednak gdy dorasta sam decyduje się na działalność polityczną, jednak zwróconą w trochę innym kierunku.

W książce zostaje poruszonych wiele kwestii, których my możemy do końca nie pojmować, bo wychowaliśmy się w innym świecie, bez przemocy i nieopuszczającego strachu o siebie i własną rodzinę. Niektóre sytuacje opisywane są przerażające i kompletnie dla mnie niezrozumiałe. No bo jak można być dumnym z tego, że syn czy córka popełnili samobójstwo, wysadzając nie tylko siebie, ale i zabijając i raniąc niewinnych ludzi? Czy na prawdę jest czym się chełpić? Według mnie są to totalna głupota, której idei chyba nigdy nie zrozumiem i chyba nawet nie będę próbowała tego zrobić. Jak scharakteryzować postać Hasana, określić go jako zdrajcę, czy może bohatera? Jest osobą która wyrzeka się tego, co wpajano mu od dziecka do głowy, aby żyć w zgodzie ze sobą i własnym sumieniem. W pewnym momencie zaczyna zauważać luki we własnej religii i zaczyna czytać Biblię, którą nie zupełnie świadomie popiera. Podkreśla ogromny kontrast pomiędzy Jezusem Chrystusem, który nawołuje, aby kochać swojego bliźniego i potępia nienawiść, a tym co zawiera okrutny Koran propagujący przemoc, który nie jednoczy a dzieli a morderstwo nie jest niczym złym. Zaczyna zauważać, że życie nie polega jedynie na wielbieniu swojego boga w postaci całkowitego oddania, który nie wyklucza również oddania samego siebie w ofierze. Czym że jest zabijanie dla poglądów, każdy przecież powinien mieć prawo do posiadania własnego zdania. Jednak na pewno nie w tym świecie. Całe szczęście autor nie zamieścił w książce dokładniejszych opisów skutków różnych akcji przeprowadzanych przez organizacje, bo tekst byłby zdecydowanie bardziej przerażający.

Jest to kolejna biografia z kolei po którą sięgnęłam, równie dobra i równie poruszająca. Przedstawia kolejną ciężką historię osoby, która mogłaby potoczyć się zupełnie inaczej, gdyby tylko urodził się w innym państwie. Po raz kolejny przekonałam się jak bardzo powinno się doceniać to co się ma, bo mogliśmy trafić zdecydowanie gorzej.

Moja ocena : 8/10
Czytaj dalej »

czwartek, 30 kwietnia 2015

Gillian Flynn - Zaginiona dziewczyna

5
Autor : Gillian Flynn
Tytuł : Zaginiona dziewczyna
Tytuł oryginału : Gone girl
Stron : 652
Gatunek : Sensacja
Tłumaczenie : Magdalena Kołodziej






Od pewnego czasu na blogach przewija się książka o tytule " Zaginiona dziewczyna", czyli kolejny bestseller, który podbił serca czytelników. Po samym tytule można pomyśleć że zabieramy się za jakiś trzymający w napięci kryminał, jednak autor nas zaskakuje nas zupełnie innym pomysłem na dobrą historię. Tylko czy na pewno na tyle dobrą, żeby porwać aż tyle czytelników? Już kiedyś opisywałam swoje rozmyślania na temat bestsellerów,  czy są aż takie dobre, żeby mogły być nazywane mianem najlepiej sprzedających? Czy też może mamy niższe wymagania i zabieramy się za to co napisane prosto i bez zbędnych utrudnień, ciężkich tematów które za bardzo będą zawracać nam w głowie i nie będą pozwalały nam się zrelaksować przy czytaniu ?

W dniu piątej rocznicy ślubu znika jak kamień w wodę Amy, a pierwszym podejrzanym który jest brany pod lupę zostaję jej mąż Nick. Zaczynają pojawiać poszlaki, które szokują i jeszcze bardziej pogrążają mężczyznę. Ten znów upiera się, że nie jest zabójcą. Więc co tak na prawdę stało się z Amy i skąd wszystkie dowody obciążające Nick'a?

Zazwyczaj podczas czytania zaczynamy przywiązywać się do któregoś z bohaterów, darzyć go sympatią, albo na odwrót, zaczynamy nim gardzić. Czasami zdarza się nawet, że utożsamiamy się z postacią, porównując nasze własne uczucia i przemyślenia. W książce autor daje nam możliwość poznania obydwojga bohaterów, poprzez osobiste zapiski Amy zamieszczone w zostawionym przez nią dzienniku, jak i komentującego na bieżąco sprawę Nick'a. Czytając " Zaginioną dziewczynę" na początku darzyłam dużą sympatią i współczuciem Amy, jako osobę skrzywdzoną, żyjącą w niekoniecznie szczęśliwym związku, jednak im bardziej autor rozwijał, akcję moją zagorzała sympatia zaczęła przygasać. Zaczynamy poznawać bohaterów, przez co u mnie niektóre przewinienia jednej i drugiej strony zaczynają tracić na sile, gdy na jaw zaczynają wychodzić nowe jeszcze gorsze fakty.
Książka jest dopisana do gatunku kryminał, jednak nie zgodziłabym się z tym. Dobry kryminał powinien charakteryzować się napięciem, być krwisty, a jeszcze lepiej jak w wątek wplecione są jakieś zwłoki, a przede wszystkim powinien mieć ciekawą zagadkę. W tym wypadku mogłabym jedynie nazwać ten tytuł jako zaledwie namiastkę kryminału, bo jednak obyło trochę krwi, jakaś tam zagadka do pewnego momentu była,  napięcie znikome, ale było. Ale czy można nazwać ją mianem kryminału? Jednak bardziej skłoniłabym się do określenia sensacja.Fabuła moim zdaniem w niektórych momentach jest przesadnie przeciągana, przeładowana nieistotnymi faktami, które niewiele wprowadzają do rozwijania się akcji. Dodatkowo niektóre rozdziały są napisane w sposób trochę irytujący, gdzie zwykły czytelnik może zadawać sobie pytania, jakim cudem bohaterce udało się nigdzie nie potknąć i popełnić żadnego błędu, przez co cała fabuła zaczyna sprawiać wrażenie aż nadto nierealnej. Brakuje tylko kosmitów, które wciągają Amy na swój statek nie zostawiając przy tym żadnych podejrzanych śladów. Nie powiedziałabym, że jest to książka czytana jednym tchem, sama czytałam ją dosyć długo, podejrzewam, że głównym powodem była presja czasu, który czasami ucieka nieubłaganie, ale z drugiej strony, gdyby lektura wciągnęła mnie wystarczająco robiłabym wszystko, aby tylko czytać, a jednak tak się nie stało. Jednak mimo wszystko uważam nie straciłam kilku godzin na czytanie. Czytałam już gorsze książki :P Było to moje pierwsze spotkanie z tą autorką i nie zaprzeczam że ostatnie, z nadzieją że kolejne będę lepiej wspominać.

Moja ocena :  6,5/10
Czytaj dalej »