piątek, 19 czerwca 2020

Stephen King - Uniesienie

Autor : Stephen King
Tytuł : Uniesienie
Wydawnictwo : Albatros
Liczba stron : 176
Gatunek : Horror


Jestem wielką fanką Stephena Kinga. Oczywiście ma on swoje lepsze i gorsze odsłony, jak każdy z resztą. Ciężko jest przypodobać się każdemu w szczególności, kiedy pisarz ma na swoim koncie tak dużą ilość książek jak King. Nie ma sposobu, aby każda się spodobała w równym stopniu. Mimo to z wielką chęcią zaczytuje się w tym gatunku, bo i styl i tematyka bardzo mi się podobają. Uniesienie jest jedną z najnowszych książek Króla Horroru. Kiedy zobaczyłam ją na półce sklepowej zdziwiły mnie jej rozmiary, ponieważ większość książek, która wychodzi spod pióra Kinga jest rozmiarów raczej sporawych, a nawet mogę pokusić się o stwierdzenie, że takową książką jakby się tak postarać to można nawet zrobić komuś krzywdę. Sama nie próbowałam jednak w nikogo rzucać "Bastionem' w twardej oprawie, ale zaręczam, że gdyby ta chociaż spadła na stopę z biurka czy stolika na którym mamy w zwyczaju zostawiać nasze książki, mogłaby sprawić znacznie więcej bólu, niż przyczajony klocek lego. W końcu to ponad 1000 stron. "Uniesienie" dla odmiany jest rozmiarów opowiadania, które przy szybszym czytaniu można by pochłonąć w maksymalnie 2 godziny.

Z reguły w książkach Stephena Kinga można czytać o różnego rodzaju dziwactwach czy sporych odstępstwach od normalnego życia przeciętego człowieka. Głównym bohaterem w tym opowiadaniu jest wbrew pozorom przeciętny człowiek, taki jak ja czy ty. Jednak Scott zaczyna tracić na wadze. Jestem pewna, że znaleźliby się tacy co szaleliby z radości. Wielu z nas katuje się wszelkiej maści dietami, aby zrzucić kilka kilo a waga Scotta codziennie pokazuje coraz to mniejszą liczbę. Jednak dzieje się przy tym coś bardzo dziwnego. Otóż mimo utraty wagi, tusza pozostaje bez zmian. Miało tego, waga jest niezależna od tego czy nasz bohater zdecyduje się zjeść pokaźnych rozmiarów posiłek czy ilości odzieży założonych na siebie. Z dnia na dzień proces zaczyna przyspieszać i godzina zero nadchodzi nieubłaganie a Scott staje się lekki jak piórko.

Jako opowiadanie czyta się ekstra. Lekkie, ciekawa historia na jedno popołudnie. No właśnie, te jedno popołudnie jest tutaj słowem klucz. Większość książek czytam w formie ebook, korzystając z Legimi, ale część z nich również kupuje w formie papierowej z tego względu, że lubię danego autora, albo najnormalniej w świecie dana książka tak bardzo przypadła mi do gustu, że chce ją mieć na swojej półce. Myślę, że nikogo nie dziwi po moim wstępnie, że na mojej półce również możecie znaleźć pozycje Kinga. Ale wiecie co? Tej książki nie kupie. Nie za cenę pełnowymiarowej książki. Nie do końca rozumiem, dlaczego jest ona wydana jako samodzielna książka a nie jako zbiór opowiadań, co dla mnie miałoby większy sens. Bo dostajemy znacznie więcej treści a cena jest adekwatna do produktu. Druga kwestia, która była dla mnie zaskoczeniem to fakt, że książka jest przypisana do gatunku horror. Nie wiem jakim cudem, bo z horrorem to ona nie ma nic wspólnego.
Czy polecam przeczytać? Jak najbardziej, jednak wybrałabym bibliotekę lub Legimi/EmpikGo, gdzie możecie czytać nawet za darmo mając kod z biblioteki. Jest to fajna, lekka lektura dla osób, które nie lubią grubych książek, a chcą przeczytać ciekawą historię.

Ocena : 6,5/10


0 Czytaj dalej »

niedziela, 24 maja 2020

Bartłomiej Fitas - Potępiona

1
Autor : Bartłomiej Fitas
Tytuł : Potępiona
Wydawnictwo : Dom horroru
Liczba stron : 309
Data wydania : 2019
Ocena : 5,5/10

Uwielbiam horrory. Nie ważne w jakiej formie - filmu, serialu czy książki. Zawsze z dużym zaangażowaniem szukam czegoś, co chociaż mi się spodoba, nie mówiąc już tutaj o zachwytach, bo mało jest produkcji, które w tym momencie będą potrafiły powalić mnie na kolana. Nie będę tego ukrywać, a po tylu filmach, które miałam okazję obejrzeć nie wiele już jest w stanie mnie zaskoczyć. Celowo wspominam tutaj głównie o filmach z jednego powodu. Przez dłuższy czas nie czytałam książek w tej tematyce, bo na większości stron poświęconych literaturze, kategoria horror jest połączona razem z thrillerem i kryminałem, przez co znalezienie dobrego horroru jest utrudnione. W tym gatunku również się zaczytuje, jednak jeśli szukam horroru, to spodziewam się zjawisk paranormalnych a nie psychopatycznego mordercy. Aczkolwiek zawsze można przekopać się przez resztę tytułów i znaleźć coś co nas zainteresuje lub skorzystać z polecenia innych. Tak też zrobiłam.

Ostatnio znacznie częściej sięgam po książki polskich autorów. Nie pytajcie się mnie czemu wcześniej od nich stroniłam, bo nie znam odpowiedzi na to pytanie. Tak jakoś wyszło, że niemal za każdym razem, kiedy podchodziłam do wyboru następnego czytadła wybierałam, to o obcobrzmiącym nazwisku. Jednak w końcu udało mi się przekonać, że i nasi rodzimi pisarze mają dużo do powiedzenia. Takim sposobem trafiłam na książkę Bartłomieja Fitasa " Potępiona", która zachwyciła mnie okładką. Grafik wykonał tutaj wyśmienitą robotę, bo patrząc na wyraz twarzy zakonnicy, która "uroczo się do nas uśmiecha" można dostać ciarek. Chociaż jakby się tak bliżej przyjrzeć, to można zauważyć podobieństwo do siostry z filmu "Zakonnica".

W domu dziecka powadzonego przez zakonnice, pewnego dnia w tajemniczych okolicznościach giną wszyscy. Zarówno wychowankowie i opiekunki umierają straszliwą śmiercią, której nie sposób wytłumaczyć. Sprawą zajmuje się dwójka detektywów, którzy bezskutecznie próbują rozwiązać zagadkę. Głównym bohaterem tutaj jest chłopiec, który trafia pod opiekę zakonnic i niestety szybko okazuję się, że jego życie pod jednym dachem z opiekunkami nie będzie wcale takie łatwe. Dzieci za każdy występek potrafią być surowo karane, a jednym absolutnie nie tolerowanych "występków" jest leworęczność. Jak można się domyślić Kacper - bo tak nazywa się nasz główny bohater jest mańkutem. Pewnego dnia podejmuję próbę ucieczki od swojego oprawcy, którym jest siostra Ezekiela i podejmuję próbę ucieczki w stronę lasu, jednak wraca z niego znacznie szybciej, niż się spodziewamy, zupełnie odmieniony.

Muszę przyznać, że prawie połowę książki przeczytałam za pierwszym podejściem. Zaciekawiła mnie, a sam klimat wciągnął na tyle, że przyjemność z czytania była na wysokim poziomie. Jednak im dalej w las podążaliśmy, niczym niczego nie świadomy Kacper, tym robiło się dziwniej. Nielogiczne zachowania bohaterów, opisy sytuacji i wątki które można było pociągnąć dalej, żeby lepiej przedstawić czytelnikowi sytuacje. Doskonale rozumiem, że gabaryty książki w takim wypadku znacznie by się powiększyły, ale może w tym przypadku odbiór książki byłby znacznie lepszy. Po pewnym czasie zaczęłam zauważać podobieństwa do innych autorów i jak się okazało nie pomyliłam się. Na końcu książki jak to zwykle bywa możemy znaleźć krótkie streszczenie dotyczące autora i co tam możemy przeczytać? Pan Fitas jest fanem Grahama Mastertona. Bingo. Co prawda w książce nie ma tak psychodelicznych i popapranych sytuacji jak u Mastertona, jednak inspiracja jest wyczuwalna. Podsumowując, czy autorowi udało się mnie wystraszyć? Nie. Nie było nawet momentu, gdzie poczułabym zaniepokojenie i bez problemu mogłabym książkę czytać w samotności przy przygaszonym świetle. Aczkolwiek nie uważam, że był to stracony czas i fani gatunku mogą znaleźć tutaj coś dla siebie.
Czytaj dalej »

poniedziałek, 20 lutego 2017

Graham Masterton- Studnie piekieł

0
Autor : Graham Masterton
Tytuł: Studnie piekieł
Tytuł oryginału : The wells of hell
Stron : 256
Gatunek : Horror 




Lubicie czytać dziwne książki? No to sięgajcie po Grahama Mastertona. Mogę Wam to zagwarantować, że o dziwniejszych rzeczach jeszcze nie czytaliście. Jakoś nigdy nie przepadałam za tym autorem. Często pani w bibliotece polecała mi książki Mastertona, ale dochodzę do wniosku, że chyba nigdy ich sama nie czytała zważywszy na treści zawarte w środku. No ale dlaczego " Studnie piekieł" są aż tak dziwne ?

Każdemu chyba zdarzyła się w domu awaria, gdzie woda lecąca z kranów zmieniła zabarwienie. Zazwyczaj nie jest to nic niepokojącego, wystarczy w najgorszym wypadku wymienić rury. Jednak tutaj okazuje się, że problem jest znacznie poważniejszy. W wodzie znajdują się tajemnicze organizmy, które zabarwiają wodę na żółty kolor. Na początku ta nie dalej żadnych objawów chorobowych jednak niespodziewanie, każdy kto wypił wodę zaczyna przeobrażać się w stworzenia z nie z tego świata, a w okolicy zaczyna dochodzić do niewytłumaczalnych zbrodni.

Sam wątek mi się spodobał, nawet bardzo. Na początku zagłębiamy się w dziwne zjawiska, jakie zachodzą w zakażonej wodzie i następujące tuż po tym dziwne zdarzenia. Pierwszą połowę książki niemal pochłonęłam. Czytało mi się ją bardzo przyjemnie i z ciekawością zabierałam się za kolejne rozdziały. Autorowi udało się stworzyć atmosferę grozy i wpleść w wątek ciekawą zagadkę, jednak spodziewałam się, że trochę sprawniej pociągnie fabułę do końca. No cóż niestety się trochę zawiodłam, bo w drugiej połowie lektury zaczynają się dziać rzeczy zupełnie niespotykane i wręcz absurdalne.  Masterton zaczyna opierać się na dawnych wierzeniach, których autentyczności niestety nie potwierdzę, z powodu jak wyżej napisałam absurdalnych treści, które mnie nieco zniechęciły do poszukiwań. Czytając o ludziach krabach poczułam się nieco dziwacznie, dodatkowo, że walczył z nimi zwykły hydraulik. Głównym powodem dlaczego przeczytała ją do końca jest ciałkiem fajny dowcip, który nieco pomagał mi przebrnąć przez fabułę. Jednak stwierdzam, że ludzie-kraby to nie moja bajka.
Zdecydowanie nie jest to wybitne dzieło, a jedynie przeciętna książka, którą z nudy można przeczytać, jednak tylko i wyłącznie wtedy, kiedy mieniałabym żadnej innej książki. Czyta się lekko i sprawnie, jednak poleciłabym ją osobą które fascynuje mitologia i tego typu niestworzone rzeczy. Mimo szczypty grozy, nie jest to również horror, godny polecenia, bo niestety można się prędzej uśmiać w dalszych fragmentach opowieści niżeli się wystraszyć.

Moja ocena: 5/10
Czytaj dalej »

piątek, 17 lutego 2017

Gerald Brittle - Ed i Lorraine Warren Demonolodzy

1
Autor: Gerald Brittle
Tytuł : Ed i Lorraine Warren Demonolodzy
Stron : 352
Gatunek : Literatura faktu


O istnieniu tej książki wiedziałam już od dawna, kiedy to jeszcze nie była wydana przez żadne polskie wydawnictwo i od samego początku wiedziałam że chce ją przeczytać, jak tylko będzie gdzieś dostępna. Moje małe marzenie się spełniło, kiedy zobaczyłam nowiusieńkie wydanie " Demonologów" w księgarni. Eda i Lorraine Warren zna chyba, każdy fan horrorów. Nie uwierzę, że nigdy nie słyszeliście o Amitiville czy o "Obecności", która w ostatnim czasie podbijała rankingi najlepszych ekranizacji filmów grozy. Oczywiście każdy z nich oglądałam z zapartym tchem i jak najbardziej zgadzam się z ocenami. Jednak w książce otrzymujemy spisany wywiad bezpośrednio z Warrenami, który bez ogródek opowiadają nam o swojej pracy.

Nie każdy wierzy w istnienie duchów czy innych paranormalnych istot, ja jednak nie nalezę do grupy sceptyków, a czytanie tego typu literatury tylko pobudza moje zainteresowanie tematem, oczywiście na tle czysto teoretycznym, a nie o grozo praktycznym. Planszą Ouija nie umilam sobie wieczorów, zdecydowanie wolę inne gry planszowe :P Państwo Warrenowie fascynowali mnie od samego początku, od kiedy dowiedziałam się o istnieniu tych ludzi i niesamowicie przerażało mnie to czym się zajmują na co dzień, jednak zawsze pojawiał się mały posmak niedowierzania, bo przecież jak uwierzyć w tak przerażające rzeczy których się nigdy nie widziało. Mimo setek dokumentów, nagrań i zdjęć zawsze przecież mogły znaleźć się sfabrykowane dowody, a przecież ludzie i tak to łykom. Owszem w tych czasach zdjęcie w rękach dobrego grafika może zmienić się diametralnie, gdzie dla przeciętnego człowieka zmiana pozostanie niezauważona, jednak w latach 70 ludzie musieliby się znacznie mocniej nagimnastykować, żeby osiągnąć jaki wynik. Małżeństwo przez całe swoje życie przeprowadziło setki wykładów na tematy duchów i demonów, opierając to na niezwykle obszernej wiedzy, więc jeśli to wszystko o czym dotychczas opowiadali okazałoby się jednym wielkim kłamstwem już dawno byśmy się o tym dowiedzieli. Tak więc mimo tylu dowodów nadal nie jesteście w stanie uwierzyć, chociaż w niewielką część to nazywa się to po prostu czystym wyparciem.

Część historii opisanych w książce znamy z adaptacji filmowych, jednak nie wszystkie. Niektóre z opisywanych tutaj zdarzeń są tak przerażające, że jeśli wydarzyły się one naprawdę i została w nich pominięta fikcja literacka, to nie potrafię sobie wyobrazić z czym musieli walczyć ludzie, których dom został opętany. Walenie po ścianach w dzień czy w nowy, padając kamienie na nas dom, lewitujące przedmioty i zdewastowane wnętrza. Mało tego, w książce zamieszczone są również zdjęcia co poniektórych wypisanych wyżej zjawisk.  Każde z tych wymienionych zdarzeń pojedynczo jest w stanie wywołać co najmniej gęsią skórkę, a co dopiero kiedy to wszystko dzieje się w tym samym momencie. Podejrzewam, że jeśli byłabym świadkiem przyjmijmy lewitującego kubka porannej kawy uciekłabym gdzie pieprz rośnie. Niesamowicie podziwiam za odwagę Eda i Lorraine za ogrom pracy jaki musieli włożyć w pomoc obcym ludziom.

Czytałam już wiele horrorów, jednak żaden nie wydawał u mnie narastającego niepokoju a nawet strachu. Może potęgowała to myśl, że czytam czyjeś wspomnienia a nie wymysł autora. Jeżeli oczekujesz przyjemnej lektury, do poczytania pod kocykiem z kakaem w ręku dla relaksu, nie jest to książka dla ciebie. Tekst jest ciężki, a ponad to nakłania do późniejszych rozmyślań. Zatwardziałym sceptykom na pewno nie pomoże zmienić swoich poglądów, jednak wszystkim innych skrajnie pobudzi wyobraźnie. Polecam tę książkę każdemu, kogo fascynuje świat paranormalny, jednakże zdecydowanie odradzam osoba strachliwym oraz jako przestrogę przed zadzieraniem ze światem duchów.

Moja ocena : 9/10
Czytaj dalej »

środa, 1 lutego 2017

Czerwień obłędu - Dawid Waszak

0
Autor : Dawid Waszak
Tytuł :  Czerwień obłędu 
Stron : 175
Gatunek : Thriller, kryminał




Dosyć długo zbierałam się do tej recenzji, mimo tego, że same gabaryty książki nie wskazują na mnogość wydarzeń. " Czerwień obłędu" jest tak jakbym to nazwała " książką na jedno posiedzenie", bo na jeden raz już nie brzmi dość pozytywnie, ale ilość stron powoduje, że wystarczy przysiąść jeden wieczór i przeczytać ją od deski do deski. Ale czy 175 stron wpływają na jakoś odbieranego tekstu? Bo przecież wiadomo, że nie można za bardzo rozwinąć skrzydeł pisząc tak krótką historię, wydawałoby się że będzie za bardzo ogólnikowa. Jednak dochodzę do wniosku, że ilość stron nie jest wyznacznikiem jakości, ale to co na nich jest.

Bohaterem książki jest przeciętny Kowalski, których w Polsce są miliony. Dobra praca, dom, rodzina i szczęśliwe życie, w którym nie potrzeba zmian. Tak mniej więcej można scharakteryzować Doriana. Jak się okazuje nawet najmniejsze rzeczy potrafią zakłócić spokojne życie i popsuć codzienne rytuały. Zamknięte okno, które zawsze jest otwarte? Toż to nie problem, jednak nawarstwiające się błahostki zaczynają zastanawiać. Do tego wizje, które sprowadzają się do kobiety w czerwonej sukience. Niestety wszystkie te omamy prowadzą jedynie do tragedii. Tylko czy Dorian będzie potrafił zmienić bieg wydarzeń?

Zazwyczaj nie czytam książek naszych rodzimych autorów, nie pytajcie mnie proszę dlaczego, bo nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Nie to że mi się nie podoba styl pisarski polskich pisarzy, czy uraza do konkretnego autora. Nic z tych rzeczy, po prostu jeśli mam wybór to i tak z reguły sięgnę po zagraniczny tytuł. Jednak tutaj zachęcił mnie opis książki zapowiadający dobry, mroczny kryminał. Pojawia się tutaj dość niespotykany wątek, który można podlepić nawet pod science fiction. W żadnej książce, a  przeczytałam ich już sporo w ciągu swojego życia, jeszcze nie spotkałam się z możliwością cofania się w przeszłości i możliwości zmiany podjętych już decyzji. Taki trochę efekt motyla bez efektu motyla, bo zmiana przebiegu wydarzeń nie powoduje serii niepowodzeń. Jedyne skojarzenie jakie pojawiło się w mojej głowie to podobieństwo do gry " Life is strange", ale to nic, bo gra wpasowała się w moje klimaty. Ale nie o tym post. Pomyślmy chwilkę, kto z nas nie chciałby posiąść takiej umiejętności ? Naprawić to co zdążyło się popsuć, czy wybrać inną drogę podążania przez życie i anulować wszystkie złe decyzje. Kto by nie chciał! Jednak dla bohatera nie jest to takie kolorowe jakby się wydawało. Podróż w czasie zaczyna objawiać się niczym zły sen, gdzie nie wiadomo już co jest prawdą a co fikcją. Jak postąpić i czemu mają służyć pojawiające się wizje. Książka jest dość specyficznym kryminałem, który uważam, że warto przeczytać. Z niecierpliwością czekam na dalszy rozwój wydarzeń.
Moja ocena : 7/10
Czytaj dalej »

poniedziałek, 19 grudnia 2016

Jak czytać po angielsku ?

2
W jakim języku czytacie książki? Tylko i wyłącznie po polsku, czy może sięgacie po tytuły obcojęzyczne? Ja czytam głównie tytuły wydane w naszym rodzimym języku, ponieważ uważam, że czytanie ma być dla mnie przyjemnością, a nie ma polegać na ciągłym wertowaniu słownika w poszukiwaniu sensu przeczytanego przed chwilą zdania. Nie to, że mój angielski jest na tyle słaby, że nie daje rady przeczytać tekstu, jednak często zdarza się słownictwo i zwroty, których szkole nas nie nauczą. Nie ukrywając czytanie w języku, którego się uczymy bardzo rozwija nasze umiejętności, więc jakby nie patrzeć jest to jedna z dróg, aby udoskonalać samego siebie. Tylko jak to zrobić i od czego zacząć?

Na naszym rynku pojawiało się niedawno wydawnictwo " Ze słownikiem", które wyciąga pomocną dłoń dla osób uczących się języka, umieszczając tuż obok angielskiego tekstu, słownik trudnych wyrazów. Ciekawe rozwiązanie prawda? Miałam już kilka podejść do książek pisanych po angielsku, jednak żadnej nie doczytałam do końca, bo ostatecznie bardziej się przy tym męczyłam, niż wyciągałam z tego jakieś korzyści. Okropnie drażniło mnie, że nie rozumiem sensu zdania i znowu muszę szukać tego co autor miał na myśli. Po zapoznaniu się z tytułami wydanymi przez " Ze słownikiem" problem nagle znikł, bo to co prawdopodobnie mogłoby sprawić mi trudność było umieszczone w słowniku na marginesie lub w obszerniejszym znajdującym się na kilku stronach na początku i na końcu każdego wydania. Czyli dokładniej w książce znajdziemy aż 3 słowniki, w których zamieszczone są najczęściej występujące słowa, kolejny jest jak już wspomniałam wcześniej, na marginesie i zawiera to co nie zostało ujęte w słowniku najczęściej występujących słów, oraz trzeci w którym znajdziemy kompletny słownik wszystkich słów, które są zamieszczone w danej książce.
źródło : http://zeslownikiem.pl/


Ok, tylko jak to się ma w praktyce? Po zapoznaniu się z jedną z książek uważam, że pomysł jest strzałem w dziewiątkę. Wszystko czego potrzebujemy jest umieszczone w jednej publikacji i nie trzeba mieć dodatkowo pod ręką słownika czy rozpraszającego uwagę laptopa, co też wpływa na szybkość czytania. Dodatkowo każdy znajdzie coś dla siebie, bo " Ze słownikiem" oferuje książki o różnym poziomie zaawansowania. Do wyboru mamy tytuły skierowane dla dzieci, pisane łatwiejszym językiem, z którym również powinien poradzić sobie dorosły zaczynający swoją naukę, ale i znacznie poważniejsze publikacje o wyższym poziomie trudności. Jedynym minusem jest dla mnie fakt, że na ten moment nie ma zbyt wielkiego wyboru i są to w zasadzie klasyki, które większość ludzi zna, jednak wydawnictwo dopiero raczkuję i mam nadzieje, że przyjdzie czas na coś nowoczesnego, jak na przykład Harry Potter, którego z radością bym przygarnęła do swojej małej kolekcji. Podsumowując, jest to genialny pomysł pomagający w nauce języka angielskiego.

Z książkami miałam okazję zapoznać się dzięki wydawnictwu "Ze słownikiem".
Czytaj dalej »

poniedziałek, 7 listopada 2016

Zanim się pojawiłeś - Jojo Moyes

3
Autor : Jojo Moyes
Tytuł : Zanim się pojawiłeś
Tytuł oryginału : Me before you
Tłumaczenie : Dominika Cieśla - Szymańska
Stron : 382
Gatunek : Literatura obyczajowa, romans



Miałam spory przestój w czytaniu. Głównym powodem była zmiana pracy a później wakacje, które miałam rozplanowane co do dnia. Każdemu chyba zdarza się taka mała niechęć czytelnicza. Jednak kiedy wieczory zaczęły stawać się dłuższe i chłodniejsze, postanowiłam poszukać sobie jakiejś książki, która mnie zainteresuje i zaczęci do powrotu. Dość głośno w ostatnim czasie było o tytule "  Zanim się pojawiłeś", na stronach z filmami również figurował on na wysokim miejscu. Miałam chęć na film, jednak nie chcąc przełamać mojej tradycji, najpierw przeczytałam książkę.

Młoda dziewczyna musi stanąć w obliczu okrutnej rzeczywistości jaką funduje utrata pracy, szczególnie w momencie, kiedy rynek pracy nie jest przygotowany na przyjście nowych pracowników. Wtedy trzeba łapać się każdej pracy jaką uda się znaleźć. Lou Clark, dwudziestosześciolatka nie powinna mieć z tym problemu. Szybko znajduję ciekawą ofertę i takim sposobem trafia do domu państwa Traynorów. Jej obowiązkiem ma być dotrzymywanie towarzystwa młodemu chłopakowi, który stracił całe swoje dotychczasowe życie przez wypadek, który przygwoździł go do wózka. Praca okazuje się wcale nie być taka łatwa, ponieważ Lou musi znaleźć sposób jak na nowo wzniecić u Willa chęć do życia.


Byłam dość sceptycznie nastawiona, średnio przepadam za literaturą typowo kobiecą. Na początku tekst mnie trochę nużył, wydawał mi się taki nijaki, podobny do motywów z setek innych książek. Jednak czytałam dalej i im bardziej zagłębiałam się w tekst, to ten bardziej mnie przyciągał. Doszło do tego, że bez wytchnienia siedziałam i czytałam oczekując jak rozwinie się sytuacja. Bohaterka prowadzi wyścig z czasem, oczekując za wszelką cenę wygranej, bo w końcu nie ma nic bardziej wartościowego niż czyjeś życie. Po zakończeniu książki pojawiły się w mojej głowie refleksje dotyczące życia, jak i tego co sama bym zrobiła będąc na miejscu Willa. Jestem w stanie zrozumieć ból i rozpacz osoby przygwożdżonej do wózka, w szczególności tak młodej, gdzie wcześniejsze życie było zapełnione po brzegi przyjemnościami, których niestety przy paraliżu wszystkich kończyn trzeba sobie odmówić. Zderzenie się z tak okrutna rzeczywistością musi być wyjątkowo bolesne. Jednak do tej pory nie potrafię zrozumieć tutaj roli Lou. Miała być jego pocieszycielką, ostatnią nadzieją jednak ( SPOILER) po jakiego diabła Will pozwolił jej się zbliżyć do siebie skoro i tak bez względu na to czy stanęłaby nawet na rzęsach w próbie powstrzymania go, to plan zakończenia swojego życia będzie wciąż aktualny. Mało tego, powie jej o tym zaledwie kilkanaście dni przed wyjazdem do szpitala gdzie farmakologicznie zakończy swoje życie. Jak można być takim człowiekiem ?! ( KONIEC SPOILERA)
Połączenie trudnej tematyki i całkiem dobrej fabuły daję nam całkiem niezły wynik. Czyta się bardzo dobrze i szybko, jest to idealna książka na długie jesienne wieczory. Przede wszystkim nie jest to typowy romans, co u mnie jest dużym plusem.
Zdecydowanie " Zanim się pojawiłeś" zmusza do refleksji, nad własnym życiem. Może nawet uczy nas tego jak ludzkie ciało potrafi być kruche i jednej chwili można stracić wszystko, dlatego każdego dnia powinniśmy żyć pełnią życia i spełniać nasze marzenia, bo nikt nie wie co czai się za rogiem.

Moja ocena : 8,5/10
Czytaj dalej »

wtorek, 31 maja 2016

Carla Montero - Szmaragdowa tablica

1
Autor : Carla Montero
Tytuł :  Szmaragdowa tablica
Tłumaczenie : Wojciech Charchalis
Stron : 672
Gatunek: Kryminał
Kiedyś krążyłam w jednej z księgarni wokół " Szmaragdowej tablicy ", pięknie wydana książka przyciągała oko. Okładka wydaje mi się fenomenalna i wprost kojarzy się z czasami wojny. Ta jednak dalej mnie intrygowała. Postanowiłam ją przeczytać, mimo tego, że odkładałam ją dość długo na później, a spowodowane to było rozmiarem powieści, który jest dość imponujący. Znając już autora sięgam po bardziej opasłe tomiska, kierując się na zasadzie wyzwania, jednak kiedy nie jestem zaznajomiona z stylem pisarskim, odczuwam pewne obawy czy, aby na pewno tekst mnie zaciekawi i czy aby nie utknę na dłuższy czas przy tej lekturze, bo z zasady nie lubię odkładać rozpoczętej lektury, która mnie faktycznie nie odrzuca.

 Jedną z czołowych bohaterek jest Anna, która wraz ze swoim partnerem Konradem prowadzą spokojne życie oddając się swoim pasją. Ona pracując w muzeum, on kolekcjonując wyszukane dzieła sztuki. Ich spokojne życie zaburza list którego data wskazuje na czasu II Wojny Światowej, którego treść naprowadza ślad poszukiwanego od lat obrazu zatytułowanego Astrolog. Konrad znając się na ogromnej wartości dzieła namawia Annę do próby znalezienia go. Obraz ma jednak długą i niezbyt wesołą historię, którą podczas poszukiwań poznaje kobieta.  Major SS Georg von Bergheim dostaje rozkaz znalezienia Astrologa, ponieważ jest przekonany, że kryje on sekret. Poszukiwania prowadzą do Żydówki Sary Bauer. Obydwie historie mają wiele wspólnego.


Akcja książki toczy się dwutorowo. Poznajemy historię młodej Żydówki i Majora SS podczas wojny, oraz historię Any która już w czasach teraźniejszych odczytuje tajemniczy list, który sugeruje istnienie Astrologa, obrazu którego pragnął sam Hitler, ponieważ posiadł on odpowiedź na rzekomą zagadkę którą kryje Szmaragdowa Tablica i postanawia go odnaleźć. Każdy z tych wątków opowiada osobną historię, która po wielu latach łączy się w całość. Każdy z nich posiada swoją akcje, która czasami przyspiesza, a później karmi nas tematami jakże istotnymi, a jednak nie do końca ciekawymi. Na początku lektury jest sporo tekstu w którym czytamy o obradach i planach Majora Georga, przy których przyznam się bez bicia przebiegałam jedynie po tekście i przewracałam stronę z nadzieją, że właśnie tam skończy się rozdział i znajdę coś ciekawszego. W miarę jak toczy się akcja historia Sarah Bauer i Geogra von Berheima zaczyna się bezpośrednio przeplatać, przez co tekst dla mnie stał się znacznie bardziej znośny, bo znacznie rzadziej pojawiają się utarczki polityczne.
Jestem trochę zawiedziona książką, chociażby z tego powodu, że tak naprawdę Szmaragdowej Tablicy w Szmaragdowej Tablicy jest niewiele. Coś tam czytamy o Astrologu, który musi być strzeżony jak oczko w głowie przez Sarah, ale czytelnik który nie jest obeznany w temacie nie do końca jest pewien o czym czyta. W sumie może to przez moją nieuwagę, do tej pory nie wiem co miał Astrolog do Szmaragdowej Tablicy. Liczyłam na uszczypnięcie trochę historycznych faktów, a dostałam bardziej coś w stylu zakazanej miłości. Wow, ale nie tego oczekiwałam. Wątek Any również jakoś nie zapadł mi w pamięci, przez co w sumie nawet nie do końca wiem jak ubrać w słowa tę historię. Dopiero pod koniec książki faktycznie się wkręciłam i te czytanie szło mi znacznie szybciej niż wcześniej. Spodziewałam się czegoś znacznie lepszego, a dostałam przeciętny tekst, których możemy znaleźć na półkach bibliotek całe mnóstwo. Tekst jest łatwy w odbiorze, więc jeśli ktoś szuka lekkiej książki na nudne popołudnie, może sięgnąć po to wielkie tomisko, jednak ja na pewno już do niej nie wrócę.

Moja ocena: 5,5/10
Czytaj dalej »

wtorek, 15 marca 2016

Simon Beckett - Zapisane w kościach

2
Autor : Simon Beckett
Tytuł : Zapisane w kościach
Tytuł oryginału : Written in bone
Stron : 331
Gatunek : Kryminał 
Tłumaczenie : Jan Kraśko
Cykl : Dr David Hunter Tom 2





Chyba powinnam zmienić nazwę bloga sugerującą, jaki gatunek najczęściej znajdziecie u mnie na stronie. Oczywiście o jakim gatunku dzisiaj będziemy rozmawiać? A jakże o kryminale i to jakim! Simon Beckett, całkiem już chyba znany autor, wydaje mi się również, że i szanowany właśnie przez serię z doktorem Davidem Hunterem. Jest to już drugi tom, który wpadł w moje ręce i jestem pewna, że nie ostatni, ponieważ autor zaczyna się chyba dopiero rozkręcać w swojej twórczości, produkując fenomenalną atmosferę od której nie można się oderwać.


Kolejne zwłoki, kolejna zagadka. Tym razem doktor Hunter musi odgadnąć historię tajemniczych zwłok a raczej spopielonych resztek kości znalezionych w ruinach chatki znajdującej się na małej wyspie. Pozornie zagadka powinna być łatwa, ponieważ wyspa jest na tyle mała, że każdy wie wszystko o swoim sąsiedzie, a turystów którzy mieliby chęć odwiedzić wioskę w tym okresie jest niewielu. Jednak następujące po sobie dziwne wydarzenia, które uniemożliwiają identyfikacje i utrudniają dojście do prawdy.


Powiem szczerze, że dawno nie czytałam tak wciągających kryminałów.. Od początku do końca czułam napięcie i nieodpartą chęć czytania. Mimo tego, że moje oczy już polegały sile grawitacji nadal parłam do przodu przewijając kolejne strony. Uwielbiam kiedy akcja toczy się szybko, nie pozostawiając czytelnikowi chwili na wytchnienie. Jestem przeciwniczką czytania serii książek losowo, dlatego i tutaj staram się to robić po kolei. Sądzę jednak, że nie zrobiłoby to wielkiej różnicy w jakiej kolejności się za nie weźmiemy. Można znaleźć powiązania z poprzednią częścią, jednak wszystko idzie tak naprawdę wyczytać w reszty tekstu, bo nie jest to aż tak istotne dla fabuły. Uważam, że książka posiada wszystkie elementy jakich możemy oczekiwać po dobrym kryminale. Dobra zagadka, którą rozwiązujemy wraz z bohaterem i całe mnóstwo grozy, którą spotykamy na każdym rogu tego małego miasteczka odciętego od reszty świata podczas wichury i sztormu, a na dokładkę dostajemy szalone tempo wydarzeń. Czego jeszcze możemy wymagać? Co prawda nie jestem wymagającą osobą, jednak myślę, że Beckett funduje mam naprawdę dużo dobrej rozrywki. A dodatkowo te zakończenie, którego jestem pewna, że żaden z czytelników się nie spodziewał.
Jestem w stanie pokusić się o stwierdzenie, że drugi tom powieści podobał mi się znacznie bardziej niż pierwszy, chociaż przecież i " Chemia śmierci" jest genialną lekturą. Zazwyczaj znajduje jakieś małe haczyki w tekście które nie koniecznie podchodzą pod mój gust, ale książka jest zupełnie czysta od jakichkolwiek błędów do których mogłabym się przyczepić. Książka jest godna polecenia, przez co gorąco zachęcam do czytania.


Moja ocena : 9,5/10
Czytaj dalej »

poniedziałek, 7 marca 2016

Joe Hill - Rogi

1
Autor : Joe Hill
Tytuł : Rogi
Tytuł oryginału : Horns
Stron : 376
Gatunek : Horror
Tłumaczenie : Maciejka Mazan






Znacie może Joego Hilla? Myślę że, nawet jeśli nie kojarzycie jego nazwiska to na pewno znacie Stephena Kinga. Otóż Hill jest synem Króla grozy. Całe szczęście nie przestawia się takim samym nazwiskiem co ojciec, ponieważ wydaje mi się, że od samego początku byłby spalony na rynku. Wiele ludzi z góry zakłada sobie, że dzieci popularnych aktorów, pisarzy czy innych ludzi, którzy osiągnęli sukces dzięki rodzicom. Podejrzewam że, wiele z nich właśnie w taki sposób się wybiło, no bo zdecydowanie łatwiej jest budować renomę już pod zaistniałym nazwiskiem, aniżeli tworzyć swój wizerunek od zera. Jestem pewna, że większość fanów Kinga, kiedy dowiedziała się o istnieniu Hilla zapragnęła sięgnąć po jego twórczość, chociażby żeby sprawdzić jak radzi sobie w gatunku, w którym nie ukrywając pisze również ojciec. Pojawia się pytanie, czy ojciec zasiał ziarenko talentu w potomku, czy też może u Hilla przebiła chęć dorobienia się dzięki rodzinie. Więc jak wygląda tekst, czy jest dobry, czy może wywołuje jedno uczucie u czytelnika - a mianowicie chęć rzucenia książki w kąt?


Kac. Znacie to uczucie prawda? Budząc się rano, usilnie starając się przypomnieć jak zakończył się wczorajszy dzień. Urwany film nie tak łatwo posklejać, nawet jeśli rozum podpowiada, że ilość głupstw jakie popełniliśmy zdecydowanie wykracza ponad normę.A  przed lustrem zauważasz nic innego jak najprawdziwsze rogi. Tak rozpoczął dzień Ig Perrish. Pojawiające się znikąd rogi nie wróżą niczego dobrego, więc ten udaje się do lekarza, żeby rozwikłać zagadkę pochodzenia tej dziwnej i bolesnej rzeczy. Jednak każdy kto go zobaczy zaczyna mówić mu co myśli, zupełnie bezwstydnie wylewając z siebie potoki słów, których każdy z nas by się wstydził. Mało tego, Ig dotykając innych jest wstanie zobaczyć ich przeszłość. Rok wcześniej została zamordowana jego dziewczyna Merlin, przy czym jedynym oskarżonym okazał się on sam, a wszystkie dowody jakie mogły go oczyścić z winy zostały spalone. Czy uda mi się dowiedzieć, kto stoi za śmiercią ukochanej i jak skończy się historia Rogów?


Czytałam już kilka książek Hill i zauważyłam to jak bardzo rzuca się w oczy charakterystyczny styl pisarski, który możemy również znaleźć u Kinga. W sumie jest to plus dla osób, które uwielbiają taki klimat, ale czy styl pisania nie jest odzwierciedleniem autora? Wydaje mi się że tak, więc po co mam sięgać po książki dwóch innych autorów, które dublują swój klimat. Jednak mimo wszytko coś ciągnie mnie do jego książek. są niesamowicie mroczne, przez co czasami mocno zastanawiam się co autor musiał mieć w głowie, żeby utworzyć taką historię. Nigdy w życiu nie przyszłoby mi do głowy, aby wcielić diabła w postronnego człowieka. A tutaj mamy najprawdziwsze rogi wyrastające prosto z czaszki i to nie byle jakie rogi a posiadające nadzwyczajną moc. Okazuje się, że każdy z nas ma swoją ciemną stronę, o której nigdy nie mówi, a pewnie nawet i nie myśli, ale czasem najczarniejsze myśli kłębią się gdzieś na dnie naszego rozumu, odpychane przez sumienie. Widok rogów odkrywał przed światem nagą prawdę, gdzie własnie te najgorsze myśli wychodziły z ludzi bez zająknięcia się, czy tym bardziej odrobiny wstydu. Pojawia się również wątek kryminalny, otóż Ig próbuje dowiedzieć się co tak naprawdę zdarzyło się w noc, kiedy Merlin została zamordowana. Dzięki retrospekcją odkrywamy nowe fakty i odpowiedzi na pytania zadane wcześniej. Każde zachowanie zostaje wyjaśnione, co prawda nie zawsze w tym samym czasie, więc trzeba czujnie czytać, aby wyłapać i połączyć ze sobą fakty. Cofamy się coraz to dalej w przeszłość Merlin, Iga i Lee, przyjaciela z dzieciństwa, dowiadując się co każdy z nich myślał i dlaczego postąpił tak a nie inaczej. Na pewno nie mamy co liczyć na dreszczyk grozy, jednak całość trzyma bardzo wysoki poziom od samego początku, do ostatniego zdania. Całość uważam za dobrze przemyślaną i dopracowaną, dzięki czemu czyta się bardzo dobrze wraz z chęcią na jeszcze. Mimo tego, że podobny styl pisarki rzuca się w oczy, przeczytam każdą wydają przez tego autora książkę i to z wielką chęcią, ponieważ nie jest to jedynie wybicie się w mediach przez Kinga a wielki talent.

Moja ocena : 8,5 /10
Czytaj dalej »

poniedziałek, 29 lutego 2016

Simon Beckett - Chemia śmierci

3
Autor : Simon Beckett
Tytuł : Chemia śmierci 
Tytuł oryginału : Chemistry of Death 
Stron : 352
Gatunek : Kryminał 
Cykl : Doktor David Hunter Tom 1





Jestem zapisana w kilku grupach na Facebooku, gdzie ludzie często piszą o książkach, które polecają bądź udostępniają swoje  notki na swoich blogach. Właśnie w taki sposób odnalazłam nazwisko Simona Becketta, nazwanego mianem świetnego autora kryminałów, a więc kto jak nie ja miałby się podjąć wyzwania i sprawdzić czy faktycznie książki są takie dobre jak to mówią inni? Z chęcią wzięłam do ręki pierwszy tom zatytułowany " Chemia kości", w przyjemnym dla oka wydaniu, nie za dużym ani nie za grubym, pisanym czcionką pozwalającą szybko przebrnąć przez tekst.


Doktor David Hunter postanawia przeprowadzić się do małego miasteczka Manham, gdzie podejmuje pracę w przychodni lekarskiej. Nikt nie zna jego przeszłości, która wydaje się nie być kolorowa, a on sam postanawia zachować ją dla siebie. Wydaje się, że przyjechał tam, aby oderwać się od nieprzyjemnych wspomnień. Miasteczkiem jednak wstrząsa fala brutalnych morderstw. Wiele podejrzeń, żadnych dowodów. Manham jest na tyle małe, że każdy może stać się ofiarą, ale i każdego można zacząć oskarżać o popełnienie zbrodni. Okazuje się, że Hunter nie jest jedynie zwykłym lekarzem a cenionym antropologiem sądowym. Zaczyna ginąć coraz więcej kobiet, a dzieci w lasach odnajdują kolejne szczątki.



Na tyle kryminałów co przeczytałam już przez swoje życie, nie wiele jest takich które już faktycznie mogą mnie zaskoczyć czymś nowym. Tutaj spotykamy motyw antropologa, gdzie znajdujemy również bezpośrednie nawiązanie do książki " Trupia farma "  którą również czytałam, a do recenzji odsyłam (TU), a ta w dużym skrócie mówiąc bardzo mi się podobała także podejrzewałam, że z tą również będzie podobnie. Na okładce możemy przeczytać :

"Już po trzydziestu sekundach przechodzi cie dreszcz. Po minucie masz serce w gardle. A kiedy kończysz czytać dziękujesz Bogu że to tylko powieść.  "

Te trzy zdania są tak przerażające, że aż chce się sprawdzić ich prawdziwość. Głównym motywem są tutaj kości, z resztą ten fakt możemy wyczytać z tytułu, ale również nie obędzie się bez krwi. Jeśli ktoś nie czytał wcześniej " Trupiej farmy "  może bardziej zszokować się opisami czynności, do których przystępuje Hunter. Oczywiście niektóre z nich mogą nieco przewrócić niektórym, delikatniejszym czytelnikom w żołądku. Ja chyba należę do tych odpornych, ponieważ nawet książka do śniadania jest czymś normalnym, nawet jeśli czytam w tym momencie o larwach much plujki, czy o obgotowywaniu kości w celu pozbycia się resztek tkanki. Autor sprawnie przekazywał nam - czytelnikom dowody, dzięki którym już zaczynało podejrzewać się każdego, kto pojawił się na naszej drodze. Okazuje się, że Beckett nie jest podobno dobrym autorem, a jest kimś naprawdę utalentowanym w swojej dziedzinie. Na pewno nie będzie to ostatnia książka Simona jaką przeczytałam, a nawet nie jestem w stanie zaprzeczyć, że zostanę jego wierną fanką i książki jego autorstwa będzie pojawiać się na blogu o wiele częściej.Szczerze polecam tego autora osobą o mocnych nerwach,

Moja ocena : 8,5/10
Czytaj dalej »

środa, 24 lutego 2016

Zygmunt Miłoszewski - Domofon

3
Autor : Zygmunt Miłoszewski
Tytuł : Domofon 
Stron: 360
Gatunek : Horror


Ostatnią książką, którą miałam okazję przeczytać w Polsce był " Domofon " . Szukałam czegoś nie za grubego, co będzie się również przyjemnie i szybko czytać. Pani w bibliotece poleciła mi właśnie tą książkę. Nie spodziewałam się po niej zbyt wiele, bo Polskie horrory z reguły nie mają za dużo do zaoferowania. Ale czy koniecznie trzeba się bać, żeby uznać lekturę za dobrą? Wydaje mi się, że jednak strach jest podstawą dobrego horroru, jednak tekst również nie może pozostać nijaki i nudny.

Bródno, mała miejscowość do której przeprowadza się młode małżeństwo Agnieszka i Robert. Z myślą o lepszym życiu wybierają blok, mówiąc wprost brzydki moloch, gdzie sąsiedzi się nawet nie znają. Już pierwszy dzień nie zapowiadał niczego dobrego, na zalanej krwią klatce schodowej leży głowa. Ludzka głowa, a reszta ciała znajduje się za drzwiami windy. To wydarzenie było zwiastunem dalszych kłopotów, blok dosłownie zamyka się, nie dając możliwości, ani wejścia, ani tym bardziej wyjścia z budynku. Mieszkańcy muszą zmierzyć się z klątwą, aby wydostać się z pułapki, która może okazać się śmiertelną.

Pierwszy raz miałam styczność z tym autorem, ogólnie nawet dość rzadko sięgam po naszych autorów, zupełnie nie wiem dlaczego. Może ktoś jest w stanie polecić mi jakąś dobrą książkę Polskiego autora ? Ogólnie do książki podeszłam dość sceptycznie ponieważ sprawdzając na stronie znanego portalu czytelniczego doczytałam, że książka należy do gatunku kryminałów, jednak na okładce jak byk jest napisane horror. Więc o czym jest tekst? Nie dojrzałam tam choćby szczypty kryminału. Może i na moje szczęście, ponieważ niemal wszystkie książki, które czytałam w ostatnim czasie były właśnie kryminałami. Zrobiłam sobie chociaż mały odpoczynek od morderstw. Chociaż w przypadku " Domofonu" trochę krwi się polało, jednak próżno było szukać mordercy wśród ludzi. Sam klimat jaki zaprezentował nam Miłoszewski spodobał mi się, ogólna "dziwność" sytuacji zainteresowała mnie i zachęciła do dalszego czytania. Jednak autor mógł się trochę postarać i nie spolszczać " Makdonalda", bo zdecydowana większość czytelników doskonale wie co kryje się pod tą nazwą. Bohaterzy są ciekawie wykreowani, możemy poznać ich przyzwyczajenia i codzienne obyczaje, jak chociażby ulubiony serial, w tym przypadku " M jak Miłość" czy " Na dobre i na złe", przez co również możemy wywnioskować, że akcja toczy się w czasach teraźniejszych. Ale czy dziwne sytuacje i przypominające schizofrenie zachowania niektórych bohaterów wywołały u mnie chociażby gęsią skórkę? Niestety nie. Nie było ani jednego, nawet najmniejszego momentu strachu i tutaj się trochę zawiodłam, ponieważ doskonale wiem jak działa na czytelnika dobrze napisany horror i własnie czegoś takiego oczekiwałam. Jednak książkę oceniam całkiem pozytywnie, nawet mimo tego ,że nie wystraszyła mnie nic a nic, Tekst był napisany ciekawie, wszystkie wydarzenia były opisane w sposób takie nie realny, że aż ciekawy. Po przeczytaniu nawet do głowy przyszła mi myśl " a co by się stało jeśli taka sytuacja naprawdę miałaby miejsce?" Tą myślą żegnam na dzisiaj i zachęcam do czytania.

Moja ocena : 7,5 /10
Czytaj dalej »

czwartek, 18 lutego 2016

Andrzej Sapkowski - Krew Elfów Wiedźmin

3
Autor : Andrzej Sapkowski
Tytuł :  Krew Elfów
Stron: 340
Gatunek : Fantastyka
Cykl : Saga o Wiedźminie tom 1





Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że uwielbiam Wiedźmina! A szczególnie z gier, gdzie tak właściwie go dopiero poznałam. I tak jestem kobietą i gram w gry. Dla wielu może wydawać się to dziwne, ponieważ dla niektórych gry kojarzą się tylko i wyłącznie z dziećmi, albo ewentualnie z facetami. Jednak Wiedźmin nie jest stanowczo ani grą, ani też książka dla dzieci. Zdecydowanie za dużo nagości i powalających, mega bezpośrednich tekstów z których nie jednokrotnie śmieje się na głos. Spodziewałam się jednak, że książka będzie zawierać trochę więcej tekstów podobnych do tych które zawiera gra, jednak były one o wiele łagodniejsze.

Kim w ogóle jest Wiedźmin Geralt ? Otóż Wiedźmini byli pogromcami potworów, które czaiły się w lasach, czy tuż za granicami wiosek. Za pieniądze dbali o bezpieczeństwo ludzi. Wiedźminem zostawali tylko chłopcy, którzy od wczesnych lat poddawani byli różnym próbom i morderczym treningom, przy których ich organizm zmieniał się genetycznie poprzez przyjmowanie różnych eliksirów. Celem Wiedźminów było znalezienie takiego dziecka, które mogłoby zostać jednym z nich bez przemian genetycznych, właśnie taką kandydatką była Ciri, wyjątkowo dziewczynka.  Dzięki przemianą zyskują refleks, siłę, wyostrzone zmysły a to wszystko po to aby uskutecznić walkę z potworami.


Wizerunek Geralta mam już wykreowany, jednak ten książkowy wydawał mi się trochę bardziej płaski niż komputerowy. Ogólnie spodziewałam się, że Wiedźmina w Wiedźminie będzie dużo więcej, jednak czytamy o nim może w 1/3 książki. W tym tomie Sapkowki skupia się przede wszystkim na Ciri i jej wychowaniu, ale cóż mi po Ciri kiedy ja pragnę Geralta i jego historii? Bardzo podobają mi się postacie które wykreował autor, są aż chciałoby się powiedzieć realistycznie. Jak na tak krótką książkę ( mimo stron moje wydanie było malutkie, pisane dość sporą czcionką ) znajdujemy całą masę imion w których można się trochę pogubić. Odnalazłam w internecie informacje, że przed rozpoczęciem pierwszego tomu warto zapoznać się z opowiadaniami Sapokowskiego, które wprowadzają nas w świat Wiedźmina. Niestety nie byłam świadoma ich istnienia do chwili obecnej, jednak uratował mnie fakt kilku godzin rozgrywki, ponieważ książka zaczyna jakby od środka, przez co byłam trochę zdezorientowana, no bo jak pierwszy tom może zaczynać się od środka? Tak więc wertowałam strony w poszukiwaniu jakiejkolwiek informacji, czy aby przez pomyłkę nie wzięłam któregoś z kolejnych tomów powieści. Spodziewałam się, że akcja będzie wartka jednak wszystkie zdarzenia toczyły się dość powoli i mozolnie, jednak nie brakuje tutaj charakterystycznego stylu Sapkowskiego, który w umiejętny sposób dodając szczypty humoru i genialnych dialogów, podsyca atmosferę zachęcając do dalszego czytania. Jestem pewna, że nie skończę mojej przygodny z Geraltem z Rivii na tym  jednym tomie, a jak tylko będę miała okazję przeczytam następne. Ot taka ciekawostka, Wiedźmin został przetłumaczony na kulka języków w tym nawet Chiński! Jestem ciekawa jak tamtejszej społeczności spodobał się Geralt.

Moja ocena : 8,5/10
Czytaj dalej »