Tytuł : Ogród cieni
Tytuł oryginału : Garden Of Shadows
Stron : 320
Gatunek : Literatura współczesna
Cykl : Rodzina Dollangangerów Tom 5
Ogród cieni jest ostatnią częścią cyklu Rodziny Dollangangerów, jak dla mnie na całe szczęście to już koniec. Początkowe części czytałam już dość dawno, ale pamiętam jak mnie zauroczyły i po pierwszej z książek już wielką radością chwytałam się kolejnej. Niestety jak już pisałam w recenzji poprzedniego 4 tomu, każdą kolejną uważam za mnie udaną. Niestety, bo seria miała duży potencjał.
W piątym tomie poznajemy losy rodziny Foxworthów od samego początku. Główną bohaterką jest Olivia Winfield, która poznaje przystojnego Malcolma Foxwortha, po czym po krótkiej znajomości wychodzi za niego za mąż. Wizja idealnego i kochającego małżonka szybko się rozmywa, a zastąpia ją związek pełen arogancji i bezwzględności. Głównym wymaganiem Malcolma staje się duża rodzina, do czego twardo dąży. Sprawa komplikuje się jeszcze bardziej kiedy do domu wraca ojciec Malcolma wraz ze swoją narzeczoną.
Powiem wprost - według mnie jest to najgorsza z części. W połowie zastanawiałam się czy aby nie zakończyć czytania, ale stwierdziłam, że skoro zaszłam już tak daleko doczytam i resztę. Nie wiem jak się to dzieje, ale książkę czyta się dość szybko mimo słabego tekstu. Postacie są wykreowane tragicznie. Niemal nie ma kogo tutaj obdarzyć sympatią! Na początku książki poznajemy młodą Olivię, która sprawia wrażenie dziewczyny miłej, ułożonej i całkiem sympatyczniej, niestety im dalej czytałam tym bardziej odczuwałam wstręt do tej kobiety. Mimo wszystko ta część nie jest aż tak odrażająca jak poprzednie, ponieważ temat kazirodztwa nie jest aż tak poruszany, co nie oznacza, że go nie ma. Mnie denerwowała ilość tragedii i to niemal absurdalnych tragedii, które w moich oczach były niesamowicie płytkie a dodatkowo ta przytłaczająca ilość! Zdecydowanie i niezaprzeczalnie tą część uważam za najgorszą, a co za tym idzie punktacja również nie prezentuje się okazale.
Moja ocena : 4/10
Nawet nie zaczynałam tego cyklu, nigdy o nim nie słyszałam. Jednak skoro z każdą częścią jest gorzej, to chyba nawet nie będę się za niego brała, bo przyniesie mi to tylko frustrację i ogółem negatywne odczucia. Nienawidzę wręcz, gdy pierwsze dwie książki cyklu są tak cudowne, że z niecierpliwością czekam na następne, po czym seria okazuje się dnem totalnym.
OdpowiedzUsuńOstatnio moja mama mi polecała tą serię...
OdpowiedzUsuńA ja odradzam ;)
UsuńSkoro z każdą książką jest coraz gorzej to nie widzę sensu, by zaczynać czytanie tej serii... Chyba poszukam sobie jakiegoś innego cyklu :)
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem cykl jako taki skonstruowany jest dobrze, bo autorka dobrze te swoje tragedie pouzasadniała. Poza tym ma tę cechę, że nawet w słabszych momentach czyta się szybko i lekko. Tę część też uważam za najsłabszą, a to dlatego, że wiele osób zachwalało ją jako rozgrzeszenie dla matki bliźniąt. Ja jej tak nie odebrałam, nie znalazłam tu niestety uzasadnień dla działań bohaterów.
OdpowiedzUsuń