niedziela, 24 listopada 2013

Joanna Sałyga - Chustka - Czyli jak walczyć o życie.

Autor - Joanna Sałyga
Tytuł - Chustka

Stron - 400
Gatunek - Autobiografia

Trochę zajęło mi czasu co by o tej książce napisać, bo w głowie mam nie tyle co, pustkę a mętlik. Zawsze moją uwagę skupiają książki napisane przez życie, biografie bądź autobiografie. Nie jest to żadna fikcja literacka, świadomie podchodzi się do tego z myślą, że ta historia naprawdę się wydarzyła. Autorka książki a przede wszystkim bloga na którego podstawie jest przełożono słowa na papier, przegrała walkę z rakiem w październiku ubiegłego roku. Każdy wpis, który znajdziemy w książce jest opatrzony datą. Zaczęło się od bolącego brzucha, reszta potoczyła się nie tak jakby się chciało. Niejednokrotnie podczas czytania miałam łzy w oczach, ale myślę że głównie z powodów emocjonalnych z jakimi przyszło mi się zmierzyć podczas czytania, bo Chustka tak umiejętnie sterowała słowami że nie raz zatrzymywałam się i dobra chwilę śmiałam, przez co łamie stereotyp, że choroba nowotworowa oznacza tylko i wyłącznie czarną rozpacz. Joanna pokazała nam jak można cieszyć się życiem, znaleźć w byle czym odrobinę chociaż szczęścia - bo słońce świeci, deszcz pada, grzyby rosą, kasztany spadają. To jest czysta walka, bez załamywania się czy pogodzenia ze śmieciom. Walka dla syna, Niemęża, o siebie. Nie oznacza to jednak, że nie miała chwil zwątpienia, refleksji nad dalszym życiem, panicznie się bała co stanie się z małym Jasiem po jej śmierci.

"Kochanie nie wiem ile razy jeszcze dam radę wstać z łóżka, by ci towarzyszyć w myciu się, podać ręcznik, ogrzać na kaloryferze piżamkę, ale wiem, że nigdy nikt nie zrobi tego tak jak ja".

Im bliżej końca książki byłam , tym odczuwałam większe przerażenie. Kiedy zaczynałam czytać kilka albo nawet kilkanaście końcowych postów bałam się że zobaczę, że to już koniec, że to już ostatni post napisany z ręki Chustki, ostatni namacalny ślad. Kiedy już to nadeszło uderzyła mnie myśl " Jak!? Czemu?! Przecież w ostatnim poście nie brakowało jej dobrego humoru, to nie mogło się stać!" - a jednak.
No skończeniu książki miałam nieodpartą chęć zajrzenia na bloga. Zaczęłam przeglądać losowe posty po których szybko zorientowałam się że nie wszystko zostało zamieszczone w książce no ale co tu się dziwić, jest ich cała masa. Ostatnie posty które zostały napisane przez Niemęża przeczytałam do połowy i odpuściłam, nie mogłam poradzić sobie z przeogromnym smutkiem i rozpaczą, co nie oznacza że już do tego nie wrócę. Blog znajdziemy pod takim samym tytułem co książka.

Moja ocena : 10/10

3 komentarze:

  1. Od jakiegoś czasu mam tę książkę w planach. Recenzje ma bardzo pochlebne, więc coś w tym musi być.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam i również recenzowałam - smutna historia... Zgadzam się z Tobą w 100%. Ja również płakałam i śmiałam się równocześnie, a z końcowymi stronami nie mogłam uwierzyć w to, co się stało...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciężko byłoby mi sięgnąć po tę książkę. Czytałam bloga Chustki i myślę, że to wystarczy. Również z pewnym niedowierzaniem czytałam ostatnie wpisy. Zadziwiające jest to, że w takiej sytuacji potrafiła wykrzesać z siebie tyle humoru.

    OdpowiedzUsuń