niedziela, 23 lutego 2014

David Mitchell - Atlas chmur

Autor - David Mitchell
Tytuł - Atlas chmur
Stron - 544
Tytuł oryginału - Could Atlas


Na początku książki bardzo mocno zaczęłam się zastanawiać co jak w ogóle czytam, do takiego stopnia że koło 15 strony odłożyłam na bok lekturę. Nie dawały mi jednak spokoju dobre opinie, które z resztą sprawdziłam ponownie. Zadziwił mnie fakt, że nadal utrzymywały się bardzo wysokie noty. Zadałam sobie pytanie - co takiego jest w tej książce czego ja nie widzę? Zaparłam się w sobie i kontynuowałam czytanie. Pierwsze co zrobiłam to sprawdziłam czy cała książka ma podobnie konstruowane zdania i odetchnęłam z ulgą, bo nie.
Nie będę się za bardzo rozdrabniać co do fabuły, bo większość z was pewnie ją zna. Także tak z grubsza mamy 6 opowiadań. Każde z nich pokazuje zupełnie różne sytuacje, które pozornie nie mają nic ze sobą wspólnego, jednak w niewielkim stopniu są one połączone.  Pierwsze opowiadanie, które mnie na tyle zniechęciło że miałam zamiar rzucić książkę w kąt, bo czytałam coś nie bardzo wiedząc co. Może głównym powodem tego była późna godzina, gdzie może już nie bardzo wiedziałam co się wokół mnie dzieje :) Przyjmijmy ta wersje. :) Tak więc bohaterem był Adam Ewing, który przybył na wyspę, która mi skojarzyła się po prostu z " dzikusami " , żeby zawrzeć umowę biznesową. Drugie opowiadanie jest w postaci listów młodego Frobishera do swojego przyjaciela, w których opowiada mu o dążeniu do spełnienia marzenia pracowania wraz z słynnym kompozytorem. I tutaj już pojawia się małe nawiązanie jak pamiętnik Ewinga z pierwszego opowiadania. W trzeciej historii autor wdraża nas w życie Luisy Rey, dziennikarki która za wszelką cenę chcę poznać prawdę. Pojawia się również drugi znaczący bohater którym jest Sixsmith, który we wcześniejszych latach był przyjacielem Frobishera. Czwarte opowiadanie które mnie osobiście podobało się najbardziej zważywszy na styl pisania i sporą dawkę humoru, mówi o wydawcy książek który w krótkim czasie zdobywa spora ilość gotówki. Niestety zostaje zastraszony przez co musi się ukrywać. Nieświadomie melduje się w domu spokojnej starości w którym zostaje uwięziony. Po ucieczce z domu starców czas umila sobie czytając raport Luisy Rey. Przedostatnia historia jest niemniej dziwna, pokazująca nam życie genetycznie zaprojektowanego klona o imieniu Sonmi-451, opisana w formie wywiadu. No i ostatnim bohaterem był Zachariasz, członek małego plemienia. Większość mieszkańców planety wyginęła w czasie Upadku. Owe plemię wierzy w boginie Sonmi, czyli kolejne połączenie.

Autor nie daje nam się nudzić a co bardziej zanudzić jednym opowiadaniem przeplatając je w kolejność 1,2,3,4,5,6,5,4,3,2,1. Czyli kończymy tym samym co zaczęliśmy. Autor podołał zadaniu przełamania czasu, walczenia z przeszłością, teraźniejszością i przyszłością. Styl pisania jest zależny od opowiadania, głównym powodem pewnie jest fakt, że historie są bardzo rozbite w czasie przez co szczególnie 2 pierwsze są pisane językiem charakterystycznym dla przełomu XX-XXI w. Książkę oceniam jako pozytywne doświadczenie.
Moja ocena : 8/10

Książka bierze udział w wyzwaniu:

6 komentarzy:

  1. Cały czas przymierzam się do książki, to właśnie powód, dla którego nie obejrzałem ekranizacji ;-) Recenzja nakręca pozytywnie :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie tak jak ja, nie lubię najpierw oglądać ekranizacji a dopiero później czytać.

      Usuń
  2. Film uwielbiam! A książkę koniecznie muszę przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja chyba tym razem spasuję - chyba nie moje klimaty :(

    OdpowiedzUsuń
  4. Oglądałam jedynie film i to nie cały. Podziwiam, że skończyłaś ta książkę, jest doprawdy dziwna...
    Może chciałabyś przystąpić do mojego autorskiego wyzwania - Czytam Opasłe Tomiska? Szczegóły na blogu, zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń